Zacznę dziś od kilku wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego udzielonych różnym mediom na pytania o polityczne ambicje. Rok 2019: „Nie wystartuję na prezydenta Polski. Koncentruję się na Warszawie” . Rok 2020: „Jestem kandydatem na prezydenta Polski. Startuję, aby obronić Warszawę i Polskę...”. Rok 2021. Luty: „Wszystko wskazuje na to, że będę kandydował na prezydenta w 2023 r. Nie zamierzam starać się o przywództwo w PO.”. Czerwiec 2021: „Jestem gotów kandydować na szefa PO, jeśli Borys Budka zrezygnuje”. Lipiec 2021: „Jestem prezydentem miasta stołecznego. I tak - planuję ubieganie się o reelekcję”.
Czy ta ostatnia wypowiedź jest obowiązująca? Mieszkańcy Warszawy mają wierzyć, że w 2023 r Rafał Trzaskowski będzie chciał nadal zarządzać Warszawą? Nie… bo dwa zdania później on sam zastrzega: „To nie jest ostateczna decyzja”. Bo sytuacja polityczna może w przyszłości zmusić go do zmiany planów. No i co z tego, że Trzaskowski ciągle zmienia zdanie? Wyborcy Rafała Trzaskowskiego kochają go bez względu na to, co mówi. A przeciwnicy – atakują za to, co mówi, niezależnie od tego, czy mówi rozsądnie, czy nie.
Czasami mam wrażenie, że tylko nam, dziennikarzom zależy, by Trzaskowski odpowiedział na jakieś polityczne pytanie. No to odpowiada. Raz tak. Raz inaczej. Warszawiacy na co dzień polityką nie żyją. Chcą mieszkać w bezpiecznej i przyjaznej okolicy, mieć niedaleko żłobek, przedszkole czy szkołę dla dzieciaków, móc o poranku wyjechać z osiedla bez korków i dojechać do pracy na czas, mieć wygodne połączenia autobusowe i tramwajowe i móc pójść wieczorem z przyjaciółmi do knajpy, do teatru czy na koncert. Ach. No i jeszcze nie płacić kolosalnych rachunków za śmieci, mieszkanie, prąd, wodę. Jeśli te wszystkie sfery życia działają – warszawiacy mają w nosie polityczne deklaracje Trzaskowskiego. Bo go lubią. Mimo wszystko. Mimo gigantycznych podwyżek opłat za śmieci, kompromitujących awarii urządzeń do ścieków, czy kontrowersyjnych decyzji dotyczących zwężania głównych ulic. Mimo krzyku opozycji, polityków PiS, że więcej czasu spędza w rozjazdach niż na zarządzaniu Warszawą. Trzaskowski w sondażach popularności i zaufania wciąż jest liderem, przed premierem, prezydentem i innymi politykami bez stanowisk.
Są pewnie niektórzy, co żałują, że dostał ostatnio po nosie od Donalda Tuska na partyjnym kongresie Platformy Obywatelskiej i nie miał szansy powalczyć o przywództwo. Bo ma się zająć Warszawą i już. Z takiego prztyczka Warszawa powinna się cieszyć – Trzaskowski musi pokazać, że tą Warszawą zajmuje się naprawdę. A – jak to powiedział Bronisław Komorowski w wywiadzie dla „SE” - „Czas Trzaskowskiego jeszcze nadejdzie. Prezydent Warszawy takie trudne sytuacje powinien traktować, jako lekcje, które ukształtują jego charakter, jako doświadczenie, z którego wyciągnie wnioski".
Izabela Kraj
Polecany artykuł: