W siedzibie PKW w Warszawie jest właśnie Rafał Trzaskowski. Razem z nim tłum jego zwolenników, którzy skandują "dziękujemy!". Są tak podekscytowani, że współpracownicy Trzaskowskiego musieli ich uciszać i prosić, by nie napierali i cofali się o krok, by nie stratować kandydata na prezydenta, przemawiającego przed wejściem do PKW.
- Tych podpisów jest już dzisiaj policzonych 1,6 mln, a będzie jeszcze więcej - poinformował parę minut temu Rafał Trzaskowski. - Wszędzie stały kolejki, była młodzież , która dopiero skończyła 18 lat się podpisywała, ponad 90- letnie osoby się podpisywały. Wszyscy przekazywały nam niesamowitą energię- opowiada Trzaskowski.
Nie omieszkał też wbić szpili rządzącym. - Mimo, że rzucali nam kłody pod nogi nie udało im się nas powstrzymać. Wręcz przeciwnie, dając nam te kilka dni, zafundowali nam święto uśmiechu i życzliwości. Dziękuję za to rządzącym, którzy dając nam te kilka dni zmobilizowali was do działania. Dali nam święto życzliwości, dziękuje za to - mówił z lekkim przekąsem Trzaskowski, a w tle wtórował mu skandujący tłum zwolenników.
Jak udało się zebrać aż tyle podpisów? - Byliśmy wszędzie, były to wizyty bardzo wzruszające. Na Podhalu na stacji benzynowej musieliśmy wyciąć z gazety listę poparcia, bo zabrakło nam. Wczoraj o godz. 21 moi współpracownicy nie mieli czasu ze mną rozmawiać, bo wciąż przyjmowali od ludzi stojących w długiej kolejce gotowe listy- mówił wyraźnie poruszony Rafał Trzaskowski.
Dziś, po złożeniu list w PKW Rafał Trzaskowski jedzie do Pabianic.