Mundurowi doskonale wiedzieli, że dwie kobiety podróżujące oplem na śląskich numerach rejestracyjnych, w pobliżu jednej z mokotowskich galerii, mogą zajmować się kradzieżami sklepowymi. Podejrzenia funkcjonariuszy dodatkowo potwierdzało nerwowe zachowanie kierującej, która "krążyła" autem ulicami sąsiadującymi z galerią handlową. Policjanci postanowili nie czekać dłużej i zatrzymać pojazd do kontroli.
- Siedząca za kierownicą 47-latka twierdziła, że przyjechała ze znajomą w celach turystycznych. Zarzekała się, że w samochodzie nie ma żadnych nielegalnych rzeczy. Pasażerka jednogłośnie potwierdziła wersje koleżanki - poinformowała mł. asp. Iwona Kijowska z mokotowskiej policji.
Zobacz: Grozili tasakiem 16-latkowi. Mówili, że odetną mu głowę [ZDJĘCIA]
Polecany artykuł:
Rzeczy znalezione w aucie jednak zaprzeczały ich słowom. Na tylnym siedzeniu leżała torba, w której znajdowała się odzież z metkami markowych firm, pochodzących z różnych sklepów. Co więcej, w bagażniku były też torby z nowymi ubraniami oraz pudełka z obuwiem. Jak się okazało, żadna z legitymowanych kobiet nie posiadała potwierdzenia zakupu tych produktów.
Sprawdź: Tajemnicza przesyłka. Kurier wcisnął paczkę emerytowi i uciekł! Na widok wnętrza robi się słabo
Polecany artykuł:
Policjanci postanowili sprytnie udowodnić kobietom winę.
- Zabrali je do pracowników ochrony galerii, którzy wyemitowali im film, z którego jasno wynikało, że kobiety były w sklepie i dopuściły się kradzieży - wyjaśniła policjantka.
Polecany artykuł:
Wyprawa "w celach turystycznych" do stolicy Polski zakończyła się dla mieszkanek województwa łódzkiego pobytem w policyjnym areszcie. Już następnego dnia "turystki" usłyszały zarzuty zaboru cudzego mienia, za które sąd może je skazać nawet na 5 lat więzienia. Jak przekazała policja, skradzione rzeczy zostały odzyskane, a ich wartość wynosiła ponad 3500 zł.