- Kończymy kompletowanie wiceprezydentów. Renata Kaznowska będzie moim czwartym zastępcą. Od 1994 roku pracuje w samorządzie. Zna Warszawę jak własną kieszeń, zna każdą ulicę i każdy kamień - zarekomendowała ją Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Kaznowska to przykład energicznej, konkretnej, operatywnej urzędniczki, która przeszła kolejne szczeble kariery od szeregowego pracownika Zarządu Terenów Publicznych do szefa tej jednostki w Śródmieściu. Blisko dwa lata temu awansowała na prezesa PKiN. Teraz prezydent Warszawy postanowiła zrobić ją swoim zastępcą i powierzyła bardzo męskie dziedziny do nadzorowania: komunikację i drogi, infrastrukturę oraz remonty. Będzie jej też podlegało Biuro Sportu.
- Sama takie chciałam - przyznaje nowa wiceprezydent. - Od ponad 20 lat uczę się Warszawy i wsłuchuję się w głos miasta, teraz będą to robiła z pozycji wiceprezydenta. Warszawa jest miastem dynamicznie rozwijającym się. Ja chciałabym, żeby jeszcze przyspieszyła - stwierdziła Renata Kaznowska.
Jej nominacja nie ucieszyła tylko społeczników ze Śródmieścia. Natychmiast wypomnieli, że Kaznowska w ZTP nie liczyła się z głosem ruchów miejskich, planując m.in. remont Ogrodu Krasińskich. Ten wewnętrzny awans urzędniczki to jednak małe polityczne zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz nad ekipą Grzegorza Schetyny w Platformie, który poza mecenasem Witoldem Pahlem, który już objął stanowisko w urzędzie miasta, nie zdołał znaleźć odpowiedniego drugiego kandydata na wiceprezydenta. Kilka osób odmówiło przyjścia do Ratusza w niepewnym czasie rozpracowywania przez CBA i prokuraturę kolejnych wątków afery reprywatyzacyjnej oraz z widmem komisarza i przedterminowych wyborów prezydenta. Kaznowska do gabinetu w Ratuszu sprowadzi się w poniedziałek. Do tego czasu urzęduje jeszcze w PKiN.