Krwawy atak na ambasadora Rosji
Miał być pochód i świętowanie w Warszawie Dnia Zwycięstwa, a zakończyło się krwawym incydentem. Program uroczystości z okazji rosyjskiego Dnia Zwycięstwa został okrojony jedynie do złożenia kwiatów przez ambasadora Rosji na cmentarzu przy ul. Żwirki i Wigury. Jednak i to się nie udało. Przed bramą Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich odbyła się antyrosyjska manifestacja. Demonstranci nie przepuścili dalej ambasadora i delegacji dyplomatów.
Co więcej, demonstranci przywitali ich okrzykami i czerwoną farbą, którą oblali Siergieja Andriejewa! Ten opuszczając cmentarz i wycierając z twarzy i ubrania sztuczną krew, zszokował wszystkich, oświadczając:- Jestem dumny ze swojego prezydenta.
To ona zaatakowała ambasadora Rosji
Serwis myPolitics.pl podał, że do oblania sztuczną farbą ambasadora Rosji przyznała się ukraińska dziennikarka Iryna Zemlyana. W mediach społecznościowych serwis opublikował również filmik z wypowiedzią kobiety. "Podeszliśmy do ambasadora, rozerwaliśmy paczki sztucznej krwi, a ta krew spadła na ambasadora i jego asystenta. Odeszli zawstydzeni, gdy krzyczeliśmy "faszyści". Nie pozwoliliśmy im złożyć kwiatów" - stwierdziła Iryna.
MSZ skomentował sytuację
Szokujący incydent skomentował m.in. szef MSZ Zbigniew Rau. "Wydarzenie, które miało miejsce dzisiaj podczas składania wieńców przez Ambasadora Federacji Rosyjskiej na Cmentarzu Poległych Żołnierzy Sowieckich było godnym ubolewania incydentem, który nie powinien mieć miejsca" – powiedział.