Sprawdzili, z jaką prędkością mógł pędzić Łukasz Ż. Trasą Łazienkowską. Wnioski są zatrważające
Tragiczny wypadek, do którego doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, wciąż jest na ustach wstrząśniętych tym zdarzeniem ludzi. Siedzący za kierownicą volkswagena Łukasz Ż. (26 l.) wbił się w tył jadącego przed nim forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina - 37-letni Rafał wraz z żoną Eweliną i dwójką ich małych dzieci. 37-latek nie przeżył tego zderzenia. Zostawił pogrążoną w żałobie żonę i ukochane pociechy. Łukasz Ż. natomiast porzucił swoją konającą dziewczynę, która była jego pasażerką, i z pomocą kolegów uciekł do Niemiec, gdzie przez kilka dni ukrywał się przed ścigającymi go służbami. 26-latek miał na koncie pięciokrotny zakaz prowadzenia pojazdów, a także wyroki za narkotyki i kradzieże. Teraz w niemieckim areszcie oczekuje na ekstradycję do Polski.
Eksperci: kierowca mógł jechać ponad 150 km/h
Najnowsze badania ekspertów pokazały, z jaką prędkością mógł poruszać się po Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. W rozmowie z "Faktem" specjaliści z z firmy Crashlab.pl, zajmującej się analizą i rekonstrukcją wypadków drogowych, i z Pointlab.pl, która prowadzi inwentaryzację śladów kryminalnych oraz pomiary 3D, zdradzili wnioski z przeprowadzonych eksperymentów. Według ich obliczeń, ford zatrzymał się po około 220 m, a volkswagen, kierowany przez Łukasza Ż., ponad 180 m dalej.
- W analizie, którą przeprowadziliśmy, bazowaliśmy głównie na udostępnionym nagraniu. W trakcie oględzin, które wykonaliśmy na miejscu zdarzenia, możliwe było ustalenie w sposób precyzyjny miejsca kolizji pojazdów ford i VW. Do tego zderzenia doszło w miejscu śladów żłobienia na środkowym pasie ruchu. Główną przyczyną zdarzenia była oczywiście nadmierna prędkość, z jaką poruszał się pojazd VW. Ta okoliczność skutkowała znacznym ograniczeniem możliwości panowania nad pojazdem przez kierującego samochodem VW, szczególnie biorąc pod uwagę łuk drogi oraz ograniczoną przyczepność mokrej lub wilgotnej nawierzchni. Kierujący pojazdem VW uciekł z miejsca wypadku, co mogło wskazywać, iż znajdował się pod wpływem alkoholu lub środków psychoaktywnych. Nawet jeżeli kierujący był trzeźwy w trakcie wypadku, to prowadzenie pojazdu z prędkością ponad 150km/h w mieście wskazywało na brak wyobraźni lub też celowe ignorowanie przepisów - powiedzieli w rozmowie z "Faktem" eksperci, inż. Rafał Bielnik i mgr inż. Jakub Curyło.
ZOBACZ TEŻ. Głos w sprawie zabrała rodzina rannej Pauliny. Dziewczyna walczy o życie po wypadku na Trasie Łazienkowskiej. GALERIA: