W sobotę, ok godz. 16. Januszek przyjechał z rodzicami do otwartego miesiąc temu parku Planeta w Zalesiu Górnym. Chłopiec bawił się w basenie. Kiedy podpłynął do brzegu, niezabezpieczona rura odprowadzająca wodę zassała jego nóżkę, wciągnęła pod powierzchnię. Próbował się uwolnić, ale zaczęło brakować mu powietrza. Opadł z sił. - Do ratownika podbiegła dziewczynka i powiedziała, że chłopiec topi się w dziurze. Nagle zrobiło się zamieszanie. Słyszałam przeraźliwy krzyk mamy chłopca – opowiada pani Malwina, która widziała całe zdarzenie.
CZYTAJ TEŻ: Urlop jeszcze przed tobą? Ten region Polski jest pełen atrakcji turystycznych
Do wody wskoczyło kilku mężczyzn. Próbowali wyciągnąć spod wody Januszka. - Walczyliśmy, żeby jak najszybciej wydostać go na brzeg. Jeden z nas zanurkował i wdmuchiwał chłopcu do ust powietrze. Po trzech minutach rozwaliliśmy membranę basenu. Dopiero wtedy odpuściło i wyciągnęliśmy nieprzytomnego chłopczyka powierzchnię. Był siny, nie miał pulsu, nie oddychał - opisuje Piotr Guzewicz, który brał udział w akcji ratowniczej.
PRZECZYTAJ O TYM KONIECZNIE
Na miejsce wezwano pogotowie, policję i straż pożarną. Zanim jednak służby dotarły na miejsce, jeden z ratowników reanimował Januszka. - Na wszystko patrzyła przerażona matka. Po kilku minutach udało się chłopcu przywrócić funkcję życiowe. Odzyskał też przytomność. Wtedy zapytał: „Mamo, czy ja umarłem?” – relacjonuje pan Piotr. Januszek został przewieziony do szpitala. Jest w ciężkim stanie.
- Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku. Powiadomiony został nadzór budowlany, który sprawdzi, czy obiekt był odpowiednio przygotowany. Sprawą zajmie się też prokuratura. – informuje nadkom. Jarosław Sawicki z komendy w Piasecznie.