Sara M. (24 l.) i Dariusz M. (44 l.) poznali się kilka lat temu w Katowicach. Zakochali się w sobie i od dłuższego czasu żyli w nieformalnym związku. Sara w wieku 17 lat zaszła w ciąże, a 9 miesięcy później urodziła Dominika. Para dopiero jakiś czas później wzięła ślub i zamieszkała razem w kamienicy przy ul. Tarchomińskiej na Pradze-Północ.
Dariusz M. pracował jako zawodowy kierowca w transporcie. Sara była zatrudniona w McDonaldzie na Dworcu Wschodnim, na stanowisku kierownika. Według relacji najbliższych, między partnerami od samego początku dochodziło do spięć. Mężczyzna miał do Sary pretensje o to, że ogląda się za innymi facetami. - Był o nią chorobliwie zazdrosny. Kłócili się o to, że ogląda się za innymi mężczyznami - opowiada matka mężczyzny.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE Przerażające MORDERSTWO w Warszawie. TYLKO u nas SZCZEGÓŁY zbrodni [ZDJĘCIA]
Sprzeczki potwierdzają też sąsiedzi. - Słychać było czasem, jak się kłócą. Ale nic strasznego się nie działo - mówi sąsiadka. W końcu jednak doszło do tragedii. W nocy ze środy na czwartek Dariusz M. zamordował swoją żonę i dziecko. Po wszystkim zadzwonił do syna z poprzedniego związku i powiedział, że zrobił coś przerażającego. Następnie wsiadł do swojego samochodu i ruszył do Lipna, swojej rodzinnej miejscowości. Tam pożegnał się z siostrami i w miejscowym lasku popełnił samobójstwo, wieszając się na drzewie.