Kilkanaście dni temu Rafał Trzaskowski poczuł się tak źle, że trafił do szpitala Praskiego.
Prezydent przyznaje też, że cały czas nie wrócił do normalnej pracy, bo ma momenty, kiedy po porostu czuje się osłabiony. Kiedy kilka tygodni temu okazało się, że żona prezydenta Małgorzata jest zakażona, on sam udał się na kwarantannę. Zrobił też test i kilka dni później sam otrzymał wynik pozytywny. - Dołączyłem do Gosi i dzieci. Chorujemy razem - poinformował 12 marca Trzaskowski. I przez kilka dni wciąż był aktywny w mediach społecznościowych, nadzorował, ile mógł, pracę ratusza. Ale 19 marca przyszedł poważny kryzys. I warszawiacy dowiedzieli się, że prezydent trafił do Szpitala Praskiego. Tam był pod opieką specjalistów, chwalił ich pracę, docenił każdego, również salowe z Ukrainy, które pomagały mu na oddziale. „Chciałem serdecznie podziękować personelowi Szpitala Praskiego. Widziałem, jak wam jest ciężko” - pisał z wdzięcznością prezydent. Ale dopiero w czwartek wieczorem w telewizji Trzaskowski wyznał, jak źle było z jego zdrowiem. Tutaj czytaj więcej o walce prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z Covid-19.
- To jest bardzo podstępna choroba. Ona się objawia stadiami. Najpierw czułem się tak, jakby była wielka grypa, potem nagle wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu, a potem znowu tąpnięcie i okazuje się, że 60 proc. płuc jest zajęte - przekazał. Na szczęście Rafał Trzaskowski zapowiedział, że za kilka dni powinien już bez problemu pracować pełną parą. O tym, jak prezydent Warszawy pracuje teraz czytaj TUTAJ