Osiedle Dudziarska, to w zasadzie trzy bloki pośrodku niczego. Wokół są jedynie tory kolejowe, nie ma żadnej infrastruktury i obecnie nie jeździ tam nawet komunikacja miejska. Historia tego miejsca zaczęła się w połowie lat 90. Pojawił się wtedy problem z lokatorami, którzy byli eksmitowani z mieszkań na Śródmieściu i Pradze. Władze miasta przenosiły problematycznych mieszkańców na Dudziarską. Bloki szybko zostały zasiedlone ludźmi z marginesu społecznego, a osiedle stało się synonimem wykluczenia społecznego i patologii.
Bloki zamieniły się w getto. Nieudany eksperyment społeczny zakończył się w 2015 roku, kiedy po latach walki władzom dzielnicy udało się pozbyć ostatnich lokatorów. Osiedle powstało najtańszym kosztem i nie zostało wyposażone w żadną infrastrukturę. Od kilku lat bloki straszą i popadają w ruinę.
10 milionów złotych i 2 dwa lata remontów
Mimo wszystko burmistrz Pragi-Południe Tomasz Kucharski wpadł na pomysł, że opustoszałe bloki można by przeznaczyć na osiedle dla uchodźców. Szybko okazało się, że to chybiony pomysł. - Policzyliśmy. Bloki na Dudziarskiej są w opłakanym stanie. Ich remont pochłonąłby 10 milionów złotych i zajął dwa lata. Uważam, że to mija się z celem – powiedział rzecznik Urzędu Dzielnicy Praga-Południe Andrzej Opala. I dodaje: - Poza tym to miejsce kompletnie nie nadaje się do życia. Wokół przebiegają trasy kolejowe, nie ma absolutnie żadnej infrastruktury, a dojazd jest fatalny. To nie jest miejsce nawet dla uchodźców – powiedział Opala.
Polecany artykuł:
Bloki na Dudziarskiej do wyburzenia
Tego samego zdania są władze miasta. - Tu nawet nie chodzi o wysoki koszt adaptacji tych budynków, a o ideę lokowania ludzi w tym miejscu. Na tym wyizolowanym osiedlu każdy czułby się źle. Nie chcemy tworzyć tam nowego getta. Te budynki z czasem trzeba będzie zburzyć. Ale teraz skupiamy się na rozwiązaniach szybszych i tańszych. I z pomocą przychodzą nam m.in. deweloperzy którzy oferują swoje opustoszałe biurowce w centralnych rejonach miasta – mówi nam rzeczniczka warszawskiego ratusza Monika Beuth-Lutyk.