Tym zdarzeniem żyła cała Warszawa. Pod koniec października 2015 roku Andrzej Sz. kierował swoim samochodem marki volvo. Mężczyzna jechał rozpędzony ul. Marszałkowską w stronę placu Konstytucji i uderzył za rondem Dmowskiego w pobliski przystanek autobusowy. W wyniku uderzenia życie straciło dwóch mężczyzn.
Sąd poinformował, że nie znalazł dowodów na to, iż kierowca volvo był pijany w momencie wypadku. Policjanci odnaleźli mężczyznę dopiero po paru godzinach w jego mieszkaniu. Wtedy właśnie miał 1,6 promila alkoholu w organizmie. Toksykolog nie jest w stanie określić, czy Andrzej Sz. mógł być pijany w chwili zdarzenia. Sam mężczyzna twierdzi, że alkohol pił później.
Ponadto wymiar sprawiedliwości stwierdził, że Andrzej Sz. nie uciekł z miejsca wypadku, a oddalił się. Skąd taka decyzja sądu? Mężczyźnie nie udało się udowodnić, że był świadomy śmiertelnego potrącenia.
Andrzej Sz. spędzi najbliższe sześć lat w więzieniu.
Szczegóły w materiale Arka Pogłuda.