Dwudniowa impreza rozpoczęła się 21 sierpnia zeszłego roku. Karolina Dz. (24 l.) i Piotr J. (48 l.) wybrali się na wesele do znajomych. Byli świadkami na ślubie. Dziewczyna od samego początku dziwnie się zachowywała. - Już jak jechaliśmy do urzędu Karolina stroiła fochy. Widać było, że ma jakąś pretensje do Piotra. Pomyślałem sobie, że ona tu za chwilę wywinie jakiś numer. I nie pomyliłem się. Ona była porywacza, ale, że aż tak!? - opowiedział nam Paweł, jeden z gości weselnych. Po ceremonii w urzędzie nowożeńcy i goście pojechali na imprezę do domu w Markach. Przyjęcie, jak mówią świadkowie, nie należało do nazbyt udanych. O sprawie pisaliśmy już w zeszłym roku.
Do zbrodni doszło w czasie poprawin, 22 sierpnia około godz. 23. Prokurator właśnie zakończył śledztwo. Teraz Prokuratura Rejonowa w Wołominie zarzuca Karolinie dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Z ustaleń śledztwa wynika, że zadała swojemu partnerowi, 48-letniemu Piotrowi J., jeden cios nożem o 28-centymetrowym ostrzu, który na połowę długości wbił się w ciało pokrzywdzonego. Karolina, trafiła w serce. Biegły ocenił, że działa "z bardzo dużą siłą".
Karolina D. twierdziła, że pokłóciła się z partnerem i wyszła do łazienki. Gdy ponownie weszła do pomieszczenia, Piotr J. stał z nożem w dłoni, a następnie sam zadał sobie cios w serce. Kobieta miała próbować go ratować, wyjęła nóż z rany i usiłowała zatamować krwawienie. Wskazała nawet nóż, którym ukochany miał zadać sobie śmiertelne obrażenia. Zdaniem interweniujących policjantów narzędzie zostało wcześniej umyte, a mieszkanie posprzątane. Tego stanu rzeczy nie była w stanie wyjaśnić ani D., ani para młoda. Młodzi, to Ewa i Dariusz K., obecnie oskarżeni o zacieranie śladów i niepowiadomienie policji o zbrodni.
Polecany artykuł:
Zdaniem biegłego Piotr nie mógł sam zadać sobie zadać ciosu z tak dużą siłą. Dodatkowo, jego ciało zostało przeniesione. Mężczyzna był niesiony za nogi i ręce i nie mogła tego dokonać jedna osoba. Oględziny mieszkania wykazały na podłodze krwawe rozmazy, wskazujące na sprzątanie, krew była także na wiaderku do mycia podłogi, na powierzchni mopa i koszulce, którą najprawdopodobniej wycierano podłogę.
Para młoda nie przyznała się do winy. Częściowo do wytarcia śladów przyznała się Ewa K., ale jej wersja wydarzeń nie pokrywa się z zebranym przez śledczych materiałem dowodowym. Ani Ewa K., ani jej mąż Dariusz K. nie zostali mimo wniosku prokuratora tymczasowo aresztowani.
Polecany artykuł:
Ostatecznie Karolina D. przyznała się do winy, ale zaprzeczała, by do zbrodni doszło w "zamiarze bezpośrednim". Tłumaczyła, że dźgnęła partnera nożem przypadkowo, gdy próbowała mu wyrwać ostre narzędzie z dłoni. Karolina od zeszłego roku przebywa w areszcie. Za zabójstwo grozi jej dożywocie.