Do zdarzenia doszło w poniedziałek (17 marca). Podejrzany 25-latek uszkodził okno, wszedł do mieszkania i wyniósł z niego gotówkę. Ale nie przewidział jednego: właściciel domu nie zamierzał czekać na policję.
− Pokrzywdzony wskazał osobę, którą podejrzewał o przestępstwo. Szydłowieccy kryminalni ustalili, że sprawca po uszkodzeniu okna w budynku mieszkalnym wszedł do środka, skąd ukradł pieniądze. W toku dalszych czynności policjanci ustalili, że pokrzywdzony wraz z innym mężczyzną postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, odzyskać skradzione mienie i wymierzyć sprawiedliwość − relacjonowała asp. Marlena Skórkiewicz z policji w Szydłowcu.
35-letni poszkodowany i jego 66-letni znajomy na jednej z ulic Mirowa dopali podejrzanego. Najpierw mu grozili, a potem przeszli do rękoczynów.
Niestety, panowie nie przewidzieli jednego. − Sprawca kradzieży z włamaniem przyznał się popełnionego czynu, za co grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Natomiast dwaj mężczyźni (34 i 66 lat), którzy sami postanowili wymierzyć karę, usłyszeli zarzuty pobicia i zmuszania do określonego zachowania w celu zwrotu wierzytelności, za które grozi do 5 lat pozbawienia wolności i mają zakaz zbliżania się do swojej ofiary − podsumowała policjantka.
