1 kwietnia to najlepszy dzień, by bezkarnie sobie pożartować. Dobrze jednak zachować w tym umiar i nie przesadzić. 40-latek i towarzysząca mu 46-letnia kobieta wybrali się na zakupy do jednego z dużych marketów przy ul. Puławskiej na warszawskim Ursynowie. Chcieli tam kupić sprzęt elektroniczny. Ich największym zainteresowaniem cieszyły się półki z telefonami, tabletami, słuchawkami oraz maszynkami do strzyżenia. Zakupy nie zakończyły się jednak tak, jak planowali.
- Kobieta wrzuciła do koszyka po jednej sztuce z każdej grupy produktów, po czym podeszła do samoobsługowej kasy i wiedząc, że nie ma środków na koncie, skanowała poszczególne rzeczy. Chcąc zmylić personel monitorujący kradzieże sklepowe, które znacznie nasilają się w okresie przedświątecznym, udawała, że płaci kartą za zeskanowany towar. Po czym umieszczała jeden po drugim w swoim plecaku, mimo iż terminal płatniczy informował o odrzuceniu transakcji. Następnie spokojnym razem ze swoim wspólnikiem skierowali się w stronę drzwi wyjściowych - wyjaśniła mł.asp. Iwona Kijowska z ursynowskiej policji.
Na nieszczęście pary, dziwne zachowanie kobiety wzbudziło podejrzenia pracownika monitoringu. Nie dał on zwieść się stwarzanym przez nich pozorom. Zatrzymał sprawców i przekazał w ręce policji.
- Funkcjonariusze w plecaku znaleźli markowy tablet, dwa telefony, słuchawki douszne, dwa nośniki pamięci typu power bank oraz maszynkę do strzyżenia warte łącznie około 3000 zł – przekazała policjantka.
Co ciekawe, złodzieje swoje zachowanie tłumaczyli Prima Aprilis. Kradzież miała być tylko "głupim żartem". Ostatecznie przyznali się jednak do przestępstwa. - Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych okazało się, że 40-latek jest poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Południe - poinformowała mł.asp. Kijowska.
40-latek i 46-letnia kobieta usłyszeli zarzuty dotyczące kradzieży mienia wspólnie i w porozumieniu. Za to, już całkiem nie na żarty, grozi im nawet do pięciu lat więzienia.