- W ubiegły poniedziałek przyszłam na cmentarz posprzątać grób mojej mamy przed zbliżającym się świętem. Stanęłam zdumiona. Ławka, która była tu wmurowana prawie 60 lat temu zniknęła! - relacjonuje "Super Expressowi" Ewa Wrzesińska. Siedzisko zbudowane z kilku zielonych desek na metalowym stelażu jakby wyparowało. W ziemi zostały jedynie cztery kikuty po odciętych nogach. - Montaż tej ławki załatwiała jeszcze moja mama, która w międzyczasie zmarła. Nie była to dla mnie duża wartość materialna, ale wyjątkowo sentymentalna - dodaje 67-latka.
Dosłownie dwa groby dalej w tym samym czasie pracowała ekipa kamieniarska, która budowała nowy nagrobek. Pomiędzy kobietą a budowlańcami doszło do ostrej wymiany zdań. - Gdzie jest moja ławka?! - krzyczała kobieta, która zrozumiała, że jej własność została wycięta, aby można było przejechać z ciężkimi elementami do budowy pomnika.
Polecany artykuł:
Według relacji pani Ewy, robotnicy wyparli się kradzieży. Nie chcieli jednak powiedzieć, z jakiej są firmy. Gdy kobieta uniemożliwiła im przejazd z nagrobną płytą, miało dojść do szarpaniny. - Przejedziemy pani po nogach, krzyczał jeden z nich. Za chwilę drugi powiedział, że zaraz może na mnie przypadkiem upaść płyta - relacjonuje pani Ewa, która na miejsce postanowiła wezwać policję. Nim patrol zjawił się na miejscu, pracowników już jednak nie było.
Polecany artykuł:
Następnego dnia 67-latka udała się do kancelarii cmentarza. Usłyszała tam, że ławki powinny być na łańcuchu, a zarząd nie odpowiada za szkody, kradzieże czy zdarzenia losowe. Dziennikarze "Super Expressu" usłyszeli to samo. - W regulaminie cmentarza jasno jest napisane, że zajmowanie alejek ławką jest nielegalne. Proszę sobie wyobrazić, że niesiemy trumnę z ważącym dwieście kilo zmarłym i musimy lawirować pomiędzy tymi konstrukcjami. Jeśli ławka jest trwale przytwierdzona, mamy prawo ją wyciąć lub zburzyć - stwierdził pracownik kancelarii cmentarza.
Polecany artykuł: