"Drodzy Widzowie, drodzy Przyjaciele, z ogromnym smutkiem i żalem pragniemy Was poinformować, że minionej nocy odszedł od nas nasz serdeczny kolega i wspaniały aktor" - napisał w mediach społecznościowych warszawski Teatr Kwadrat, informując w sobotę o śmierci Wincentego Grabarczyka, który na tej scenie występował od 2001 roku. "Wielokrotnie dawał świadectwo aktorstwa najwyższej próby" - dodał teatr we wpisie. Żegnając kolegę, artyści Teatru Kwadrat napisali: "Dziękujemy Wincenty za to wszystko, co dałeś nam jako aktor i jako człowiek. Spoczywaj w pokoju".
Wincenty Grabarczyk, ojciec Andrzeja Grabarczyka (również aktora, z którym grali razem w serialu „Klan”) miał też jeszcze jedna pasję – poza aktorstwem. To wędkarstwo. Od lat regularnie brał udział w Zawodach Aktorów Wędkarzy im. Jaremy Stępowskiego, organizowanych przez aktora Roberta Czebotara. Zniewalał uśmiechem i radością z każdej złowionej ryby. Towarzyszyliśmy panu Wincentemu w jednym z ostatnich połowów. Gdy pod okiem trenerów Kogaty i Wojtka Wernickich bił jubileuszowy rekord w wyciąganiu z wody ryb po swoich 90 urodzinach. Wyciągnął ich ponad 90! A przy tym łowieniu opowiada nam o sobie, o wędkowaniu i synu – Andrzeju, z którym wielokrotnie wyruszali na wędkarskie wyprawy.
Dziś, gdy już pan Wincenty Grabarczyk łowi rybki gdzieś tam u Aniołów, zdecydowaliśmy się opublikować fragmenty tej rozmowy, która wzrusza i rozczula.
Wincenty Grabarczyk debiutował w 1952 roku, był odznaczony m.in. Medalem Zasłużony dla Kultury Teatralnej, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wincenty Grabarczyk urodził się 19 sierpnia 1931 roku w Uhryniu na Ukrainie. Był aktorem Teatru Śląskiego w Katowicach, Teatru Nowego w Zabrzu (którego był też dyrektorem), Teatru Zagłębia w Sosnowcu, Teatru Wybrzeże w Gdańsku oraz (od 2001 roku) Teatru Kwadrat w Warszawie. Jego debiutem filmowym był "Zaczarowany rower" z 1955 roku, a serialowym występ w kultowym serialu „Dom”. W "Klanie" grał od 2005 do 2018 roku.
„Panie Wincenty, do zobaczenia na innych łowiskach!” - pożegnali go wędkarze.
Polecany artykuł: