Dramat rozegrał się na klatce schodowej w budynku na ulicy Bliskiej. Strażnicy miejscy dostali zgłoszenie o nietrzeźwej osobie leżącej na korytarzu. - Tego typu wezwania straż miejska otrzymuje dość często, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym - przekazała Straż Miejska. Tym razem sytuacja była jednak zdecydowanie poważniejsza. Nie chodziło o bezdomnego szukającego schronienia przed zimnem. Przed wejściem do własnego mieszkania zasłabł jego właściciel.
Dotarcie do mężczyzny i udzielenie mu pomocy nie było łatwe. - Pogotowie ratunkowe miało dużo zgłoszeń, więc czas oczekiwania był wydłużony. Tymczasem klatka schodowa była bardzo ciasna, a akcji nie ułatwiali tłoczący się sąsiedzi - relacjonował strażnik biorący udział w akcji.
Nagle sytuacja ze złej zmieniła się w krytyczną. 65-latek przestał oddychać, a jego serce stawało się coraz słabsze. Strażnicy natychmiast rozpoczęli ratowniczy masaż serca. Poinformowali też pogotowie o pogorszeniu stanu pacjenta, zmieniając priorytet wezwania. Aż do czasu przyjazdu karetki na przemian, nieprzerwanie, prowadzili masaż resuscytacyjny walcząc zaciekle o życie mężczyzny.
Gdy przyjechali ratownicy, przejęli 65-latka, podłączyli go do specjalistycznej aparatury i podali tlen. Wreszcie serce mężczyzny zaczęło bić i mężczyznę można było zabrać do szpitala. To jednak okazało się nie być łatwe.
- Okazało się jednak, że winda w budynku nie była w stanie pomieścić ułożonego na noszach pacjenta i sprzętu ratowniczego. Na miejsce wezwano więc strażaków. Dopiero wtedy ratownicy z pomocą strażaków i strażników zdołali bezpiecznie przenieść podłączonego do aparatury mężczyznę z szóstego piętra do karetki. Odratowany został zabrany do szpitala – przekazała Straż Miejska.