Horror na Bielanach miał miejsce w środę, 30 marca, tuż po godzinie 10. Strażnicy miejscy otrzymali zawiadomienie od kierowcy autobusu o nietrzeźwym mężczyźnie, który spał w autobusie na pętli Chomiczówka. Kilka minut później na miejscu pojawił się patrol strażników.
– Kierowca wskazał funkcjonariuszom około 30-letniego mężczyznę, który w nienaturalnej pozycji spał na jednym z siedzeń – przekazał „SE” referat prasowy straży miejskiej. Funkcjonariusze próbowali dobudzić pasażera, jednak ten na nic nie reagował. – Od mężczyzny nie było czuć zapachu alkoholu – dodała straż miejska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Warszawa zatrudnia medyków z Ukrainy. Spotkali się z Rafałem Trzaskowskim pod Szpitalem Bielańskim
Strażnicy miejscy postanowili więc sprawdzić mężczyźnie puls. Okazało się był ledwo wyczuwalny, a oddech 30-latka stawał się coraz płytszy. Funkcjonariusze szybko zorientowali się, że mężczyzna traci przytomność.
Na miejsce wezwano ratowników medycznych oraz patrol medyczny straży miejskiej. Pasażera ułożono w pozycji bezpiecznej. Chwilę później doszło do tragedii! Pasażer przestał oddychać!
– Strażnicy rozpoczęli walkę o jego życie. W tym momencie na miejscu interwencji pojawił się patrol medyczny z urządzeniem AED i specjalistycznym sprzętem ratunkowym – dodał referat straży miejskiej. Jego użycie nie było jednak koniecznie, bo masaż serca zadziałał i mężczyźnie udało się przywrócić oddech.
Patrol medyczny sprawdził pasażerowi saturację i ciśnienie krwi. Stan mężczyzny monitorowano do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Pasażer został przewieziony do szpitala Bielańskiego.