Brakuje ogrzewania wody i światła, jest brudno. To miejsce jednym słowem nie nadaje się do życia, a mimo to pani Bronisława i jej syn Sebastian mieszkają tam od 2 lat. Wpadli w długi i zanim zaczęli szukać pomocy, wylądowali na ulicy. Od tego momentu koczują w małej przyczepie na jednym z ursynowskich osiedli.
To, jak wygląda życie w zamarzającej zimą przyczepie kempingowej, pani Bronisława sama nazywa już wegetacją. Chce pomóc sobie i swojemu synowi, ale w momencie gdy wyeksmitowali ją z mieszkania, straciła też meldunek, a bez stałego miejsca pobytu dostanie jakiejkolwiek pracy jest niemożliwe. Matce z synem od czasu do czasu pomagają sąsiedzi, jeden z nich, Piotr Wójcik, ostatnio mocniej zaangażował się w sprawę. O sytuacji rodziny napisał na portalu społecznościowym, co zwróciło uwagę na problem. - W tej przyczepie nie ma ma niczego, tylko przeraźliwy mróz. Zastanówmy się jak im pomóc - zauważył.
Przejęci sprawą internauci oraz mieszkaniec Ursynowa wpadli na pomysł, by zebrać pieniądze na wynajem ciepłego lokum dla rodziny - tak, by podczas zimy nie zamarzli w przyczepie. Następnie w planach jest pomoc w znalezieniu pracy dla pani Bronisławy. W najbliższym czasie prawdopodobnie przeprowadzona zostanie zbiórka na rzecz rodziny. O możliwości włączenia się w pomoc będziemy Was informować na bieżąco.