PRAWDZIWY KOSZMAR

Urządziła czworonogom prawdziwy horror. Trzymała je w tragicznych warunkach. Teraz usłyszała zarzuty

2024-10-22 15:31

W dwóch domach jednorodzinnych przy ul. Reymonta w podwarszawskim Józefowie przez ostatnie sześć lat rozgrywały się przerażające sceny. Irena Z. była właścicielką kilkudziesięciu psów i kotów. Trzymała je wszędzie, gdzie tylko mogła – w budach, kontenerach, domach czy nawet w samochodzie. Ich gehenna trwała co najmniej pięć lat. W ostatni czwartek i piątek (17 i 18 października) przeprowadzono w końcu interwencję. Jak już dzisiaj wiemy, nie wszystkie zwierzęta udało się uratować.

Józefów. Trzymała psy i koty pozamykane w domach i samochodach. Niektóre nie przeżyły

Mieszkańcy ul. Reymonta w Józefowie nie byli do końca świadomi tego, co dzieje się na działce i w domu ich sąsiadki. W ostatni czwartek i piątek służby: policja, straż pożarna oraz przedstawiciele stowarzyszenia „Otwocki Zwierzyniec” przeprowadzili interwencję na ogromnym terenie należącym do zatrzymanej seniorki.

Pierwsza transza odebranych zwierząt zawierała trzy psy i trzy koty. Jeden kotek nie przeżył. Reszta zwierząt była w bardzo złym stanie i od razu trafiła do kliniki weterynaryjnej. Jak podała Maja Ostrowska z fundacji Pańska Łaska, zatrzymana na miejscu Irena Z. twierdziła, że nie posiada kluczy od dwóch domów, którymi się zajmuje. A to właśnie z ich wnętrza słychać było szczekanie.

Następnego dnia służbom udaje się wejść do środka lokali. − Na prośbę służb wykonaliśmy dostęp do obiektu i na tym zakończyły się nasze działania na miejscu − powiedział „Super Expressowi” st. kpt. Maciej Łodygowski z otwockiej straży pożarnej. W domach pozamykane były kolejne, bardzo wychudzone psy, żyjące na stertach odchodów. Były wystraszone, bały się człowieka.

Na terenie jednej z posesji znajdujemy kolejne zwłoki zwierząt. Niektóre zmarły niedawno, inne są w stanie zaawansowanego rozkładu, pozostałe leżą tu od lat. Zostały po nich tylko suche kości, jeszcze z obrożami. Wszystkie łączy jedno zachowanie. Pozostawione były w zamkniętych pomieszczeniach na powolną śmierć − dodaje w rozmowie z reporterem "SE" Maja Ostrowska z fundacji. Łącznie odebrano 36 zwierząt, z czego 20 było martwych lub nie przeżyło pomimo wdrożenia odpowiedniego leczenia. A stan zdrowia reszty był prawdziwym koszmarem.

Na miejscu zdarzenia kilka dni później pojawili się również reporterzy „Super Expressu”. Jak udało nam się ustalić, niektórzy sąsiedzi nie pozostawali obojętni. Kilka osób miało częściowo wiedzieć o przetrzymywanych czworonogach na działce. − Teraz wielka afera. A jak zagryzły moje psy, to nikt się nie zainteresował. Dlaczego dopiero teraz przeprowadzono interwencję? Gdzie były służby przez ostatnie lata? Dzwoniliśmy wielokrotnie na policję i straż miejską, ale nikt nie reagował. Nie mogli niby nic zrobić. Przyjeżdżali, patrzyli i odjeżdżali − słyszymy do jednego sąsiada, z którym rozmawialiśmy.

Kobieta – nieodpowiedzialna właścicielka czworonogów − została zatrzymana przez służby i przedstawiono jej zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Za to przestępstwo grozi seniorce kara od 3 miesięcy do 5 lat. W sobotę (19 października) prokuratura zawnioskowała o tymczasowy areszt dla kobiety. Sąd w Otwocku nie wyraził na to zgody. Decyzja ta, jak przekazał nam prok. Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, będzie zaskarżana. − Tymczasem my mamy 16 psów z tej makabrycznej interwencji. Musimy im pomóc − podsumowuje fundacja.

W sieci pojawiła się zbiórka internetowa na leczenie odebranych psów. Jeżeli chcecie, możecie wpłacić dobrowolną kwotę.

W domu pod Warszawą znaleziono 20 martwych i 16 zagłodzonych zwierząt. Rozmawialiśmy z sąsiadami
Sonda
Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny być wyższe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki