Urzędasy parkują za darmo, a warszawiacy muszą płacić

2010-05-28 3:45

Warszawiacy chcący zaparkować pod urzędem Pragi-Północ krążą, szukając wolnych miejsc parkingowych, za które w dodatku muszą zapłacić, a urzędnicy parkują za darmo na ogromnym parkingu. I choć miejsca tam w bród, zwykły człowiek nie może tam wjechać.

Urzędnicy z Pragi-Północ potrafią o siebie zadbać. Nie chcieli martwić się o miejsca do parkowania przy wiecznie zastawionej autami ulicy Kłopotowskiego, więc zorganizowali sobie wygodny i przestronny parking na tyłach urzędu. Miejsca jest pełno, ale zwykły człowiek o zostawieniu tam auta może zapomnieć.

- Tak nie powinno być - grzmi Bartłomiej Konecki (25 l.), informatyk, który dwa razy okrążył budynek urzędu, zanim znalazł wolne i oczywiście płatne miejsce postojowe. - Przecież nie przyjeżdżam tutaj dlatego, bo lubię! A w dodatku muszę jeszcze za to płacić! I to niemało, bo wystawanie w kolejkach do okienek zajmuje dużo czasu - dodaje.

To, że urzędników - jako szczęśliwych posiadaczy pilotów do zamykanej bramy parkingu - te opłaty nie dotyczą, nie podoba się też radnym. - Dlaczego warszawiacy mają płacić za parkowanie, a pani burmistrz nie? - pyta Paweł Lisiecki (32 l.), radny PiS.

Co na tę niesprawiedliwość władze dzielnicy? Pytanie, które zadaliśmy rzeczniczce urzędu Marcie Zawiłej-Piłat, pozostało niestety bez odpowiedzi. Podobnie jak to, czy jest szansa na udostępnienie wygodnego parkingu wszystkim petentom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki