Naprawa tunelu Wisłostrady po ubiegłorocznej katastrofie budowlanej to jakaś farsa! Kiedy w połowie sierpnia 2012 roku podczas budowy łącznika pod jezdnią zapadła się ziemia, urzędnicy nabrali wody w usta i nie chcieli komentować fatalnej sytuacji. Dopiero po kilku tygodniach zapowiedzieli, że naprawią tunel do końca 2012 roku. Potem w październiku 2012 roku pani prezydent z całą świtą zrobiła pokazówkę rodem z PRL-u i zaprosiła dziennikarzy, aby pokazać im zaawansowanie prac przy naprawie tunelu. Wtedy też potwierdzono rychłe zakończenie prac.
- Proszę trzymać za nas kciuki i nie mówić skuś baba na dziada - mówiła ze swoim specyficznym poczuciem humoru Hanna Gronkiewicz-Waltz i deklarowała, że kryzysowa sytuacja nie potrwa już długo. Niestety, z dnia na dzień jest coraz gorzej i są małe szanse na otwarcie tunelu w trakcie budowy metra. Ale urzędnicy wciąż robią dobrą minę do złej gry. - Obecnie termin zakończenia prac został przesunięty na 15 czerwca, a data złożenia kompletu dokumentów przełożona na 30 czerwca - zdradza "Super Expressowi" Jaromir Grabowski (48 l.), wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. Potem specjaliści będą musieli przejrzeć dokumenty i zdecydować, czy naprawa poszła pomyślnie. - Wtedy trzeba będzie złożyć projekt organizacji ruchu i czekać na zgodę inżyniera ruchu, a to może potrwać kolejne tygodnie. Realnie najszybciej tunelem pojedziemy w sierpniu, czyli rok po katastrofie. Jednak urzędnicy nie dają za to głowy. Niestety, to może oznaczać, że faktycznie otwarcie przejazdu Wisłostradą podczas drążenia tunelu grozi następną katastrofą budowlaną.