Warszawa: Urzędnicy nie chcą tępić meszek

2011-05-31 19:05

Meszki nie dają żyć! Trudno się bronić przed miliardami krwiożerczych owadów, które zaciekle atakują na spacerze, w parku, a nawet w domu. Terroryzują warszawiaków niemal o każdej porze dnia i nocy. Żarłocznych bestii można się pozbyć, ale prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (59 l.) nie zawraca sobie głowy gryzącym problemem.

Stolica może być wolna od złośliwych bestii. Wystarczy, że władze miasta zdecydują się ulżyć pokąsanym warszawiakom tak, jak to robią władze innych miast nad Odrą czy Wisłą. - Zawsze, gdy wychodzę na spacer, wracam pogryziona. Urzędnicy powinni walczyć z tymi latającymi bestiami. Dlaczego stolica Polski jest też stolicą meszek i komarów? - złości się Maria Grzegrzółka (22 l.).

Przeczytaj koniecznie: PLAGA MESZEK: Meszki mogą zabić!

- Nie planujemy oprysków, bo na razie nie mamy do czynienia z plagą. Poza tym opryski są szkodliwe dla ekosystemu - wyjaśnia Agnieszka Kłąb z biura prasowego Ratusza. - Wyjątkowo w ubiegłym roku po powodzi przeprowadzono opryski chemiczne, które kosztowały 180 tys. zł. W tym roku nie będzie żadnej dezynsekcji - dodaje.

Ale ochrona ekosystemu to tylko wymówka urzędników, bowiem rozwiązanie gryzącego problemu nie jest trudne ani szkodliwe, jak twierdzą ekolodzy i urzędnicy. Na rynku jest wiele preparatów, które nie zabijają pożytecznych owadów, takich jak pszczoły.

- Z krwiopijcami można walczyć opryskami chemicznymi lub biologicznymi. Te ostatnie polegają na niszczeniu larw zanim te przekształcą się w dokuczliwe owady dorosłe. Takie zwalczanie larw, to sposób całkowicie nieszkodliwy dla środowiska i ludzi. Wymaga jednak monitoringu i wiedzy z zakresu entomologii - wyjaśnia nasz ekspert Elżbieta Wegner, entomolog.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki