W stolicy jest ponad 10 tysięcy taksówkarzy. Każdy z nich musi mieć zdany egzamin z topografii miasta i przepisów, znać ceny oraz stawki taryfowe. Podczas kwietniowych kontroli wyszło na jaw, że część taksówkarzy to oszuści i naciągacze. - Wspólnie z urzędnikami z Ratusza, policją i Urzędem Kontroli Skarbowej sprawdzaliśmy pojazdy pod kątem legalności prowadzenia przewozu osób samochodem osobowym i taksówką. Na 160 skontrolowanych przypadków aż 106 wykazało nieprawidłowości - mówi Monika Niżniak ze stołecznej Straży Miejskiej. Czym zawinili? - Zatrzymywaliśmy kierowców, którzy nie zdali egzaminu z topografii miasta. Wielu z nich świadczyło usługi bez licencji albo jeździli innym samochodem niż ten, na który mają pozwolenie - wylicza Niżniak. Oszuści nie mieli także kas fiskalnych, naliczali opłatę według "własnej taryfy", a w kilku przypadkach przewoźnicy nie mieli w ogóle uprawnień, by siadać za kółkiem. - Tracili prawo jazdy za punkty karne albo kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu - mówi strażniczka.
Funkcjonariusze wystawili ponad 100 mandatów, siedmiu oszustów niebawem stanie przed sądem. Ratusz ostrzega mieszkańców przed naciągaczami. - Nigdy nie korzystajmy z nieoznakowanych taksówek. Może się okazać, że nawet za krótki kurs zapłacimy fortunę - mówi Agnieszka Kłąb z urzędu miasta. Uchwalona przez Radę Warszawy maksymalna cena za kilometr trasy w dzień powszedni to 3 złote. Nie więcej niż 8 złotych może wynosić opłata początkowa. Uczciwy taksówkarz ma takie informacje zamieszczone na szybie prawych tylnych drzwi. Na drzwiach muszą być także żółto-czerwone pasy z numerem bocznym oraz herb miasta. Na przedniej szybie auta musi być hologram z numerem rejestracyjnym pojazdu. Hologram jest także na nowych identyfikatorach, którymi posługują się stołeczni przewoźnicy. Tam również znajdziemy imię i nazwisko kierowcy. - Po wykonaniu usługi taksówkarz zobowiązany jest wydać paragon fiskalny, na którym będą jego dane - mówi Agnieszka Kłąb.
Sprawdź: Warszawa. PIT-y last minute