Notoryczne kradzieże rowerów na terenie Mokotowa spędzały sen z powiek policjantom pracującym nad tą sprawą. Mundurowi ustalili jednak, że za znikającymi na terenie dzielnicy jednośladami stoi 31-letni mężczyzna, który ma już kryminalną przeszłość.
ZOBACZ TEŻ: Tragedia nad Zalewem. Skoczył na główkę do wody i stało się najgorsze
Namierzenie 31-latka nie było jednak proste. Mężczyzna prowadził bowiem migracyjny tryb życia i często zmieniał miejsce swojego pobytu. Gdy funkcjonariusze ustalili, gdzie obecnie przebywa, postanowili złożyć mu niezapowiedzianą wizytę.
- Funkcjonariusze ustalili, że zatrzymał się on w jednym z lokali mieszkalnych przy ul. Wasilkowskiego na warszawskim Ursynowie. Wiedząc, że zastaną go w mieszkaniu po godz. 21:30 postanowili złożyć mu wizytę - przekazała mł. asp. Iwona Kijowska z mokotowskiej policji.
Drzwi mundurowym otworzył poszukiwany mężczyzna. Przeszukanie jego mieszkania utwierdziło funkcjonariuszy w przekonaniu, że to właśnie on stoi za kradzieżami rowerów na Mokotowie. - Podczas przeszukania mieszkania funkcjonariusze ujawnili szczypce, służące do przecinania linek zabezpieczających rowery, które trafiły do policyjnego depozytu. Podejrzany został zatrzymany - wyjaśniła mł. asp. Kijowska.
Materiał dowodowy, zgromadzony przez śledczych, pozwolił na przedstawienie 31-latkowi aż 46 zarzutów kradzieży rowerów, których miał dopuścić się między lutym a majem bieżącego roku.
- Mężczyzna przyznał się, wskazując miejsca, z których zabierał jednoślady. Jak ustalili policjanci, wszystkie rowery sprzedawał obywatelom Ukrainy - przekazała policjantka.
ZOBACZ TEŻ: Wodociągowa wojna w dzielnicy Włochy! Mieszkańcy nie wiedzą za co muszą płacić [ZDJĘCIA]
Na wniosek policji i mokotowskiej prokuratury sąd zastosował wobec 31-latka tymczasowe aresztowanie. Za kradzież, których się dopuścił, grozi mu do 5 lat więzienia.
Policjanci apelują, by nie stwarzać okazji złodziejom i w każdy możliwy sposób zabezpieczać swoje rowery.
- Pamiętajcie Państwo, aby pozostawiać rowery w miejscach oświetlonych, objętych monitoringiem i najlepiej w miejscach, gdzie są duże skupiska ludzi - apeluje policja.