Do kolizji doszło po godzinie 21, na trasie S2, zaraz przed Aleją Krakowską. W zdarzeniu brały udział trzy pojazdy. Z ustaleń funkcjonariuszy pracujących na miejscu wynikało, że kierowca karetki pogotowia nagle ostro zahamował. Za nim jechało bmw. Prowadzący je kierowca również nagle nacisnął na pedał hamulca. W tym momencie doszło do dramatu. W tył osobówki wjechał bus. Siła uderzenia była na tyle mocna, że auto wjechało w karetkę pogotowia. Kierowcy wyszli z wypadku bez szwanku. Wszyscy zostali zbadani alkomatem, byli trzeźwi.
Przeczytaj też: Budowa 3 metrów chodnika trwa już trzy lata. Czy pasażerowie doczekają się wymarzonego przejścia?
Sama kolizja nie była taką wielką tragedią. To, co wydarzyło się później, zakrawa o groteskę. Kierowcy wezwali służby przed godziną 22, jednak na przyjazd policji musieli czekać… 9 godzin! Dopiero o 7 rano na miejscu pojawili się funkcjonariusze.
Dlaczego czekali tak długo? Z informacji przekazywanych przez rzecznika prasowego pruszkowskiej policji wynika, że tej nocy doszło do wielu zdarzeń drogowych i policjanci rozliczali je zgodnie z kolejnością. Jednym z takich zdarzeń był wypadek w Sękocinie, gdzie jeden z uczestników zdarzenia został poważnie ranny.