W stolicy na chodnikach zalegają ogromne kupy śniegu. Zawalają nawet przystanki. - Nie da się przejść - denerwuje się Anna Kalinowska (50 l.), handlowiec.
Śnieg zasypał też parkingi objęte strefą płatnego parkowania i kierowcy nie mają gdzie zostawiać samochodów. - Koszmar! Przecież ten śnieg powinien zostać dawno wywieziony - załamuje ręce Józef Koczkodaj (68 l.), taksówkarz.
Patrz też: Warszawa: śnieg zagraża dachom!
Ale stołeczny Ratusz woli oszczędzać. - Kilka lat temu za wywiezienie śniegu zapłaciliśmy kilkanaście milionów złotych. Tydzień po odśnieżeniu przyszła odwilż i pieniądze spłynęły do Wisły - mówi Marcin Ochmański (28 l.), rzecznik prasowy Ratusza.
No i władze postanowiły nie wywozić, bo przecież i w tym roku śnieg też kiedyś stopnieje.
Tymczasem w Łodzi sprzątanie to nie problem. - To nasz obowiązek - mówi Kajus Augustyniak z łódzkiego magistratu. - Wywożenie śniegu to normalna rzecz. Przecież nie robimy tego dla siebie, tylko żeby mieszkańcom Łodzi wygodniej chodziło się po mieście - podkreśla. Mało tego! Łódzcy urzędnicy uruchomili nawet specjalne numery telefonów, pod które można dzwonić i zgłaszać nieuprzątnięte miejsca.
Hanna Gronkiewicz-Waltz (58 l.), prezydent stolicy, powinna więc jak najszybciej wziąć przykład z Łodzi. Bo gdy śnieg na warszawskich ulicach stopnieje, to stolica utonie!