Warszawa, Śródmieście. Pożar mieszkania, znaleziono ciało. "Mirek był miłym i sympatycznym sąsiadem"
Mieszkańcy zerwali się na równe nogi. Z samego rana, w okolicach godziny 10 przy ul. Karmelickiej zaroiło się od służb ratunkowych, policji oraz straży pożarnej. Jak udało nam się ustalić, w mieszkaniu na parterze w kilkupiętrowym bloku doszło do pożaru.
– Zgłoszenie wpłynęło do nas o godzinie 10:08. Na miejscu pracowały cztery zastępy straży pożarnej. Wybuchł pożar na parterze w budynku wielorodzinnym. W trakcie przeszukania znaleziono ciało mężczyzny. Działania zakończono o godzinie 11:20 – przekazał w rozmowie z „Super Expressem” mł. bryg. Artur Kamiński ze stołecznej straży pożarnej. Okoliczności śmierci mężczyzny będzie wyjaśniała prokuratura.
"Pożar najprawdopodobniej wybuchł przez rozpalonego papierosa, które lubił palić Mirosław" – takie słowa słyszymy od mieszkańców bloku przy ul. Karmelickiej. Świadkowie pożaru i bezpośredni sąsiedzi mężczyzny twierdzą, że zmarły emeryt ostatnie lata miał problemy w poruszaniem się. – Znałam go osobiście. Lata temu pracował w bloku, w którym mieszkał, jako dozorca. Poruszał się o lasce, jednak nadal pracował. Kulał na prawą nogę. Pamiętam, jak wychodził jeszcze na spacery ze swoim pieskiem. Później widywałam go raz na dwa, trzy miesiące, a ostatnie lata w ogóle – opowiada nam o mężczyźnie jego sąsiadka.
– Moja ciocia, która tu mieszała wcześniej, bardzo go chwaliła. Był miłym, uczynnym i sympatycznym sąsiadem – dodaje.