Uroczystości rozpoczną się w kościele pw. św. Karola Boromeusza. Po niej urna z prochami generała zostanie złożona w rodzinnym grobie. Przed mszą nad Powązkami samoloty mają rozpylić na niebie biało-czerwoną flagę w hołdzie legendarnemu powstańcowi. Ten przelot Iskier uzależniony jest jednak od pogody.
Generał Zbigniew Ścibor Rylski zmarł w ubiegły piątek w wieku 101 lat w szpitalu na zapalenie płuc. Od dawna chorował. Swoje obowiązki przekazał już dawno zastępcom w Związku Powstańców. Jak go wspominają przyjaciele kombatanci?
- My, powstańcy po prostu go kochaliśmy i niemal czciliśmy. Był po prostu mądrym, sprawiedliwym człowiekiem i prawdziwym dowódcą. Nikt tak jak on nie potrafił tak pięknie mówić o powstaniu. Choć w ostatnich latach fizycznie cierpiał, zachował absolutną trzeźwość umysłu. On był tym, który z pełnym przekonaniem niósł w sobie etos Powstania. Nikt nie jest w stanie go zastąpić – mówi nam Eugeniusz Tyrajski, wiceszef Związku Powstańców Warszawskich.
Zbigniew Galperyn, również wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich przejął po generale większość obowiązków reprezentacyjnych. Był też z nim niemal do ostatnich chwil. – Był moim zwierzchnikiem, ale też po prostu przyjacielem w ostatnich latach. Choć starał się tego nie pokazywać, to wiem, że oskarżenia IPN i nasyłanie na niego lekarzy, co nasiliło się w ostatnim roku, bardzo go niszczyło. Bo był przekonany, że słowo oficera coś znaczy także dziś. My mu wierzyliśmy, bo nigdy nie kłamał. Prawy, uczciwy, wspaniały człowiek. Niezwykły kolega – stwierdza Zbigniew Galperyn.