Gorączka, biegunki i... pluskwy
Wypoczynek w hotelu Yassou Kriti (Kavros Beach) znajdziemy w ofercie przynajmniej kilku dużych biur podróży. Zdjęcia obiektu rzeczywiście robią wrażenie - duży basen, palmy i plaża. Dla wielu wczasowiczów rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna.
- Przez okres od trzech do pięciu dni, wszyscy niżej podpisani wraz z rodzinami cierpieliśmy na ciężkie zatrucie pokarmowe, które objawiło się wymiotami, biegunką i gorączką. Naraziło nas to nie tylko na złe samopoczucie podczas urlopu, ale również na koszty związane z zakupem lekarstw, a co gorsza z zakupem jedzenia. Artykuły spożywcze znajdujące się w tym hotelu nie nadają się bowiem do spożycia - tak opisuje warunki w hotelu grupa Polaków, która zdecydowała się złożyć reklamację do biur podróży.
Informacja o problemach dotarła do rezydentów i obsługi obiektu. - Kiedy zgłaszałam złe samopoczucie oraz biegunki w recepcji hotelu, usłyszałam że nikt inny nie zgłaszał podobnych problemów, że jestem jedyna i musiałam złapać jakiegoś wirusa. Nie miałam za bardzo możliwości skonfrontowania tego z rzeczywistością ze względu na to, że wyjście z pokoju czy z łazienki było po prostu niemożliwe. Myślałam wtedy jedynie o tym, że mam niezwykłego pecha, żeby przyjechać na wakacje i być chorą - opowiada nam pani Samanta. - Kelnerka z hotelu nie pozwalała wynosić naszym chorym rodzinom suchych bułek do pokojów, kiedy tamci nie byli w stanie wstać, żeby wziąć cokolwiek do jedzenia - czytamy w treści reklamacji.
Z relacji turystów wypoczywających w Yassou Kriti wynika, że wczasowicze mieszkający w innych obiektach oraz osoby, które nie jadły dań serwowanych w hotelu, nie miały objawów zatrucia.
Turystom sugerowano, ze kłopoty zdrowotne mogą być kwestią zmiany klimatu. Jak opisuje pani Samanta, wczasowicze słyszeli również, że zachowują się "jak to Polacy na wakacjach all inclusive - wszystko jedzą i piją bez umiaru, bo za darmo".
- Z przykrością muszę stwierdzić, że kolacje wyglądały jak resztki z tego co zostało z całego dnia. Nie zapomnę tutaj wspomnieć jeszcze o fakcie wiader, które stały w jadalni, i do których były wyrzucane resztki jedzenia z talerzy osób, które wszystkiego nie zjadły. Dodam też fakt, że nawet woda smakowała, jakby była prosto z kranu. Wszędzie zapach kanalizacji, a przy stołówkach fermentacji jedzenia - wspomina pani Samanta.
W reklamacji złożonej do biur podróży czytamy również o "stołach wycieranych jedną szmatą w trakcie spożywania posiłków" oraz o dzieciach pogryzionych przez pluskwy.
Turyści domagają się zwrotu pieniędzy za wyżywienie.
"Prawdopodobnie problem ma podłoże wirusowe"
Skontaktowaliśmy się z kilkoma biurami podróży wysyłającymi swoich klientów do hotelu, o którym mowa. Odpowiedź otrzymaliśmy do tej pory jedynie od biura Itaka. - Dotarły do nas sygnały na temat problemów zdrowotnych turystów zakwaterowanych w hotelu Yassou Kriti. Podobne problemy stwierdzono również wśród członków lokalnej społeczności oraz w innych hotelach. Badania przeprowadzone przez odpowiednie lokalne służby medyczne nie wykazały związku z jedzeniem serwowanym w hotelu Yassou Kriti. Prawdopodobnie problem ma podłoże wirusowe. Jeżeli chodzi o pogryzienie dzieci przez pluskwy, to nasz rezydent na miejscu nie otrzymał żadnego zgłoszenia w tej sprawie, w związku z czym trudno nam się odnieść do tej informacji - informuje Itaka.
Polacy, którzy wrócili z Krety, ostrzegają jednak przed skorzystaniem z oferty hotelu. Na portalach pojawia się wiele negatywnych opinii. W serwisie YouTube ukazał się nawet film, który pokazuje m.in. skutki pogryzienia przez pluskwy: