Martyna (24 l.), która wielokrotnie oprowadzała reporterów „Super Expressu” po warszawskim osiedlu Przyjaźń, jak opowiada nam jej tata, od zawsze była pełna pasji i twórczej energii, a jej działania przyciągały ludzi i inspirowały do dobrych czynów. Dziewczyna znana była ze swojej działalności charytatywnej – angażowała się w pomoc osobom w kryzysie bezdomności, zbierała produkty i gotowała posiłki dla tych, którzy tego najbardziej potrzebowali.
− Martyna od zawsze stawała w obronie słabszych, czy ludzi którym zwyczajnie działa się krzywda − opowiadał reporterowi „SE” ojciec dziewczyny.
W połowie maja 24-latka doznała nagłego zatrzymania krążenia, które spowodowało, że zapadła w śpiączkę. Z pełnej energii i życia dziewczyny stała się osobą, która leży bez ruchu na szpitalnym łóżku, nie reagując na słowa bliskich. − Nie mamy z nią żadnego kontaktu. Nie reaguje nawet mrugnięciem na nasze słowa – słyszymy od rodziny.
Dziewczyna została przyjęta do warszawskiej Kliniki Budzik dla dorosłych, gdzie lekarze i rehabilitanci dokładają wszelkich starań, by mogła wrócić do zdrowia. Niestety, pobyt w tej placówce może trwać maksymalnie 12 miesięcy. Rodzina 24-latki staje przed wielkim wyzwaniem – zapewnieniem jej długoterminowej opieki.
Koszty związane z rehabilitacją i specjalistycznym leczeniem są ogromne. Sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkowo dochodzą do nich wydatki na niezbędny sprzęt rehabilitacyjny oraz środki do codziennej pielęgnacji. Przekracza to możliwości finansowe rodziny dziewczyny, która mimo wszystko nie przestaje wierzyć, że uda się przywrócić córce zdrowie.
Ojciec 24-latki, pan Dariusz, zwrócił się do ludzi o dobrym sercu, licząc na wsparcie. − Pomóżmy Martynie wrócić do nas, by znów mogła inspirować i dzielić się swoją pasją z innymi − podsumowuje. Rodzina serdecznie dziękuje za każde wsparcie.