Przejazd Męcińską to horror
- Każdy przejazd autem przez ul. Męcińską o poranku w dzień powszedni to jest horror! - mówią nam kierowcy mieszkający w bloku przy bazarze Wiatraczna. Muszą uważać na tłum snujących się beztrosko po ulicy klientów, zapatrzonych w towar na stoiskach. Sprzedawcy ze stoisk ulokowanych bezpośrednio przy Męcińskiej nie mają wystarczająco dużo miejsca i wystawiają warzywa, garnki czy ubrania poza obręb boksów, na chodnik, a niektórzy i na jezdnię. Klienci muszą więc zejść na ulicę i zabierają przestrzeń autom. Często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji i groźby potrącenia.
Tu się nie da przestrzegać przepisów!
- Tu się nie da przestrzegać przepisów! - mówią i klienci i właściciele stoisk. - Jest bardzo mało miejsca na chodniku. Nie ma jak przejść, więc trzeba chodzić jezdnią – rozkłada ręce kupująca na bazarze Małgorzata Potaś (60 l.). Właściciele stoisk machają rękami wskazując, że towar nie mieści się im w przepisowym miejscu. - Muszę wystawiać towar frontem do klienta. Inaczej się nie sprzeda – słyszymy.
Straż miejska robi co może
Ale gdy podjeżdża straż miejska, straganiarze w błyskawicznym tempie zwijają interesy i znikają. A po „nalocie” wracają i handlują w najlepsze. Strażnicy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy mieli kilka zgłoszeń od mieszkańców z prośbą o interwencje wobec handlarzy na Męcińskiej. - Od marca do maja nałożyliśmy 25 mandatów. W dwóch przypadkach poszły wnioski o ukaranie do sądu. Było wiele pouczeń – mówi nam Sławomir Smyk, rzecznik warszawskiej straży miejskiej. Zabawa w kotka i myszkę nie ma końca.