Niestety bardzo często dochodzi do „wypożyczenia” miejskiego roweru przez … oderwanie go od stojaka. Kilka dni temu czterech nastolatków próbowało tak skorzystać nocą z roweru zaparkowanego na Targówku. Jeden z wandali-złodziei kopnięciami chciał wyrwać jednoślad ze stacji. Dołączyli do niego kompani. Potężnymi kopniakami oderwali jednoślady i odjechali w siną dal. Ostatnio dzielnicowi policjanci z Woli zwrócili uwagę na dziwne zachowanie cyklistów, pedałujących przez ul. Wolską. Z ich rowerów wystawały kable. Udało się odzyskać pojazdy warte prawie 3 tys. zł. Ale to nie jedyny przypadek w ostatnim czasie.
Mieszkańcy stolicy niemal codziennie są świadkami podobnych historii.
- Prawie każdego wieczoru młodzież wyżywa się na tych rowerach. Skaczą po nich, kopią. Człowiek się boi zwrócić uwagę, bo jeszcze oberwie. Jak wyrwą, to odjeżdżają, a potem porzucają w krzakach – opowiada wzburzona Ewa Orłowska (65 l.), mieszkanka kamienicy przy ul. Siedleckiej.
W kwietniu tego roku, na bulwarach wiślanych grupa 10 osób wrzuciła miejski rower do Wisły. Rozbawieni imprezowicze nie zwracali uwagi nawet na przechodzących ludzi.
Firma Nextbike nie chce podać ile rowerów Veturilo w ciągu roku ulega zniszczeniu oraz jak duże straty finansowe ponosi z tego tytułu. Tajemnica przedsiębiorstwa. Ale przyznaje, że problem jest. - Do każdej sytuacji dewastowania Veturilo podchodzimy bardzo poważnie. Zajmuje się nimi nasz dział bezpieczeństwa. Tego typu akty wandalizmu są dla nas zupełnie niezrozumiałe – mówi Marek Pogorzelski, rzecznik Nextbike Polska.
Straż Miejska w czasie wakacji odnotowała 306 różnego rodzaju interwencji w sprawie rowerów miejskich. Najwięcej na Pradze-Południe – 53, a najmniej w Wesołej – 1.