Warszawa: wariat strzelał do tramwaju

2010-01-26 7:00

Zaledwie czterech godzin potrzebowali stołeczni policjanci, żeby złapać idiotę, który ostrzelał tramwaj na Mokotowie. 19-letni Karol P. miał w domu wiatrówkę, z której oddał strzały. Mężczyzna przyznał się do winy.

Godzina 10. Ulicą Puławską jedzie pełen pasażerów tramwaj linii 4. Na wysokości ulicy Woronicza w drugim wagonie słychać trzask. Okno pęka. Sekundę później wylatuje szyba z lufcika. Pasażerowie wpadają w panikę. Prowadzący skład zatrzymuje pojazd, wypuszcza pasażerów i wzywa policję. - Motorniczy zachował się wzorowo - komentuje Michał Powałka (26 l.), rzecznik Tramwajów Warszawskich.

Tramwaj zjeżdża do zajezdni na Mokotowie. Po chwili na miejsce przyjeżdża radiowóz. W oknie funkcjonariusze znajdują kawałeczki śrutu. Już wiadomo: to szalony snajper ostrzelał wagon!

Po czterech godzinach śledztwa funkcjonariusze wpadają na trop. - Jeden z dzielnicowych wskazał nam podejrzanego mieszkańca Mokotowa - informuje podinspektor Maciej Karczyński (38 l.), rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Funkcjonariusze natychmiast ruszyli do mieszkania Karola P. (19 l.). Znaleźli w nim broń pneumatyczną, naboje i narkotyki. Chłopak od razu przyznał się, że ostrzelał "czwórkę". Mężczyzna został zatrzymany wraz z dziewczyną. Trwa jego przesłuchiwanie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki