Niestety, to oznacza, że lipcowy termin oddania całej przeprawy można włożyć już między bajki. - Kiedy dostaniemy pozwolenie na puszczenie tu ruchu i dalsze prace, wtedy będziemy mówić o kolejnych datach - mówi Agata Choińska (32 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. A kierowcy, którzy codziennie jeżdżą ulicą Modlińską nad Kanałem Żerańskim, są wściekli. Muszą tłoczyć się na wąskich i nierównych pasach, choć obok jest przecież gotowy wiadukt.
Patrz też: Stanęła budowa na A2 - chiński koncern nie wypłaca pieniędzy podwykonawcom w Polsce
Bałagan w dokumentach
- Chcielibyśmy oddać wiadukt do użytku już, ale czekamy na pozwolenie - wyjaśnia Agata Choińska. Wciąż odsyłane są do poprawki dokumenty. - Problem jest z organizacją ruchu. Nie możemy jej zatwierdzić, bo zrobiona została zupełnie bez sensu. Nie wiadomo, jak kierowcy mieliby tędy jeździć - tłumaczy Jaromir Grabowski, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. - Nie jest jasne, jak będzie się zjeżdżało i wjeżdżało na nowy wiadukt. Bez wyjaśnienia tego nie będzie możliwe wydanie decyzji - tłumaczy. Ale jeżeli do poniedziałku wszystko będzie w porządku, to inspektorzy w ciągu kilku godzin uruchomią przeprawę.
Przez nieudolność urzędników cierpią kierowcy, dla których Modlińska to jedyna możliwość wydostania się z Białołęki.
Konieczna korekta projektu
- Jak tylko ZMID poprawi niechlujny projekt organizacji ruchu, zaakceptujemy go i pozwolimy na puszczenie ruchu w tym miejscu - tłumaczy inspektor Jaromir Grabowski