Paweł S. budził postrach wśród mieszkańców komunalnej kamienicy przy ul. Kobielskiej na Pradze-Południe.
- To bezwzględny bandyta. Wszyscy się tu go baliśmy. Ciągle wszczynał awantury. Demolował klatkę schodową - opowiada Wioletta Ulejczyk (38 l.). Mężczyzna w zeszłym roku wyszedł z więzienia. Odsiedział wyrok za brutalne pobicie. Człowiek, na którego napadł, do dziś nie wybudził się ze śpiączki. Przez lata znęcał się nad swoją narzeczoną i dzieckiem.
- Dziewczyna przeszła przez prawdziwe piekło. Po tym jak drania zamknęli, zabrała synka i się wyprowadziła - wspomina inna mieszkanka. Paweł S. leczył się też psychiatrycznie. Od lat nie płacił czynszu. Groziła mu eksmisja. - Straszył nas, że jeśli wyrzucą go z mieszkania, to nas wszystkich pozabija - przyznaje Jerzy Jagodziński (56 l.), jeden z sąsiadów.
Bandyta wysadził kamienicę!
Kiedy otrzymał nakaz opuszczenia lokalu, postanowił spełnić swoje groźby. W piątek wieczorem odkręcił w mieszkaniu gaz i wysadził kamienicę. Siła wybuchu była tak duża, że zniszczyła większość mieszkań. Paweł S.
z poparzeniami ciała trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii. - Jest w ciężkim stanie. Na razie nie możemy go przesłuchać - mówi Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
Pozostałym lokatorom nic się nie stało, ale cztery lokale zostały doszczętnie zniszczone.