Warszawa. Kłądka na Radzymińskiej zostaje. "Czekamy na budowę obwodnicy"
O sprawie ucywilizowania przejścia przez tory kolejowe przy ul. Naczelnikowskiej pisaliśmy w październiku na łamach "Super Expressu". PKP zapowedziało, że znacząco poprawi bezpieczeństwo na tym przejeździe. Chodnik ma powstać już na wiosnę.
Pozostanie jednak problem przejścia na drugą stronę ruchliwej ul. Radzymińskiej. Piesi pokonują ją przechodząc przez wysoką kładkę biegnącą nad czterema pasami ulicy. Kładka przechodziła remont i nie stanowi zagrożenia, jednak dla osób niepełnosprawnych czy rodziców z wózkami jest barierą nie do przejścia. Problem z pokonaniem jej mają też osoby starsze. Do najbliższego przejścia naziemnego przy skrzyżowniu z ul. Gorzykowską jest aż 650 metrów.
Mieszkańcy apelowali wielokrotnie do miasta o interwencję i budowę przejścia dla pieszych. Zapytaliśmy drogowców, czy tak się stanie. - W miejscu w którym obecnie znajduje się kładka, planowane jest przeprowadzenie śródmiejskiej obwodnicy, z chodnikami, drogami rowerowymi, etc., co rozwiąże problem. Prace przygotowawcze, z tego co się orientuję, są już zaawansowane. Wydawanie dziś wielu milionów złotych, na budowę dużego skrzyżowania (bo to w praktyce oznacza wyznaczenie naziemnej zebry przez dwie kilkupasmowe nitki Radzymińskiej), które i tak w niedługim czasie zostałoby zniszczone przez budowę obwodnicy, jest co najmniej dyskusyjne - odpisał na nasze pytania rzecznik ZDM Jakub Dybalski.
Dokładny termin rozpoczęcia prac nad śródmejską obwodnicą nie jest znany, jednak z pewnością nie nastąpi prędko. Podawanie możliwego terminu, to wciąż wróżenie z fusów. Mieszkańcy dalej będą zdani na starą kładkę.