Wiele mokotowskich ulic jest w opłakanym stanie. I tak na przykład ul. Iwicka czy Joliot-Curie są ciągiem gigantycznych kolein. Powód? Każdego dnia niszczą ją ciężkie i duże samochody, które skracają sobie tamtędy drogę.
Niewiele lepiej jest też na ul. Woronicza. Najgorszy dla kierowców odcinek to skrzyżowanie ul. Wołoskiej i Spartańskiej. Położone na jezdni łaty asfaltu miały je przykryć. Niestety, takie łatanie spowodowało, że auta muszą teraz jeździć po wybojach i wzniesieniach. Takich dróg w dzielnicy jest jednak dużo więcej. Władze Mokotowa postanowiły temu zaradzić. Jak? Właśnie ogłosiły przetarg na tzw. Wizualną Ocenę Stanu Nawierzchni Dróg. Mogą na nią przeznaczyć nawet 100 tysięcy złotych.
A na czym ma ona polegać? Wyłoniona w przetargu firma ma sprawdzić m.in. nawierzchnie jezdni, chodniki, ścieżki rowerowe i pobocza.
Mieszkańcy Mokotowa nie zostawiają na pomyśle urzędników suchej nitki. - Co za absurd! Będą płacić za ocenę stanu dróg? Ja im za darmo pokażę te wszystkie dziury. Mieszkam przy Ksawerów i codziennie muszę omijać wielką dziurę przy światłach, żeby nie zniszczyć samochodu - mówi oburzony Andrzej Dutkiewicz (76 l.).
Przedstawiciele urzędu dzielnicy zapewniają jednak, że to żadna fanaberia. - Przegląd pięcioletni jest badaniem bardzo szczegółowym i zostanie zlecony specjalistycznej firmie. Do przeprowadzenia takiego badania trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje - tłumaczy Jacek Dzierżanowski, rzecznik dzielnicy Mokotów. I po chwili dodaje: - Wizualna ocena stanu nawierzchni dróg pokaże, czy stan jest dobry, czy może wymaga remontów. Do końca roku powinniśmy uzyskać pełną analizę. Pozyskanie takich danych będzie podstawą do planowania remontów na rok 2012 i lata kolejne. Rzeczywisty koszt zadania będzie znany po zakończeniu przetargu.