Zabójstwo Julii P. z Milanówka to jedna ze zbrodni, która spędzała sen z powiek kolejnym policjantom i prokuratorom. Kobieta została brutalnie zamordowana w swoim domu przy ul. Wielki Kąt w Milanówku 2 marca 1992 r. Sprawca dosłownie zmasakrował jej głowę - zadał jej co najmniej 14 ciosów tępym narzędziem, a potem uciekł. Na miejscu prócz zwłok znaleziono mnóstwo śladów krwi. Niestety, metody śledczych nie obejmowały wówczas badania DNA. W 1996 roku śledztwo z powodu niewykrycia sprawców zostało umorzone. Niedawno dzięki nowoczesnej technice kryminalnej można je było wznowić. Co więcej, zakończyć sukcesem.
>>> Ruda Śląska. Morderca wpadł po 10 latach
24 lipca sprawca brutalnego mordu został zatrzymany. Okazał się nim Ryszard Ł. znajomy zabitej, który tuż po zabójstwie miał zresztą zostać przesłuchany jako świadek. Niestety, bezpośrednio po morderstwie wyjechał do Niemiec. Kilka lat później okazało się, że siedzi w niemieckim więzieniu, gdzie trafił na 14 lat za... zabicie policjanta. W 1997 r. polscy śledczy próbowali go tam przesłuchać, ten jednak odmówił. Niedawno jednak wrócił do Polski, gdzie czekały już wyniki badań biegłych z zakresu genetyki, którzy przebadali próbki krwi pozostawionej 21 lat temu przez mordercę Julii P. na klamkach i zawiasach drzwi.
Porównanie profili DNA nie pozostawiło wątpliwości - kobietę zabił Ryszard Ł. - Mężczyzna nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia kompletnie sprzeczne z ustaleniami biegłych. Stwierdził, że w ogóle nie był w tamtym domu. Krew pokazała jednak coś innego - mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ryszard Ł. został już tymczasowo aresztowany.