Skandal! Burmistrz Mokotowa Bogdan Olesiński (50 l.) przy pomocy komornika wykurzył z terenu przy Jeziornej 2 jedyną w Warszawie bazę szkoleniowo-sprzętową ratowników WOPR.
W budynku, który WOPR ze swoich składek wyremontował i wyposażył, był sprzęt i sala wykładowa. Wyszkolono w niej ponad 15 tys. ratowników. Był nawet nowocześnie wyposażony pokój reanimacyjny, w którym ratowano życie wyciąganym z wody ludziom. Ratownicy mieli w końcu też jezioro, na którym mogli ćwiczyć i organizować imprezy dla warszawiaków.
Teraz ratownictwa wodnego w Warszawie nie ma. Dlaczego?
- Byliśmy na spotkaniu u burmistrza, ale usłyszeliśmy, że on nie jest zainteresowany obecnością ratowników na swoim terenie. Nie dostaliśmy żadnej propozycji, po prostu mieliśmy się wynieść. Ładny prezent na 50-lecie istnienia, które właśnie obchodzimy - mówi Rafał Rychlewski (33 l.), wiceprezes warszawskiego WOPR.
Efekt jest taki, że po zimie budynek bazy, na którym tak niby zależało dzielnicy, zaczyna się sypać, a cały WOPR mieści się teraz w jednym małym wynajętym pokoiku. Sprzętu, który pomagał w ratowaniu ludzi nie ma gdzie trzymać, więc ratownicy trzymają go w domach.
- Upchnęliśmy go gdzie się dało, w prywatnych mieszkaniach, garażach, po całej Warszawie - opowiada pan Rafał. To, że dzielnica ma problem z ratownikami i organizacją kąpieliska, o czym "Super Express" pisał we wtorek, go nie dziwi.
- Nieudane przetargi ogłaszane przez dzielnicę na zabezpieczenie kąpieliska mają absurdalne wymogi. Choćby taki, by sprzęt do ratowania ludzi był ściśnięty w samochodach ratowników - mówi.
A co na to podlegli burmistrzowi urzędnicy? Ci nabrali wody w usta i nie chcą komentować sprawy. Szkoda tylko, że przez ich nieprzemyślane decyzje cierpią warszawiacy.