Zbigniew Korcz (59 l.), który od 3,5 roku jest dyrektorem DOSiR na Pradze-Północ, regularnie wykorzystywał służbowy samochód z kierowcą, by woził go do domu do oddalonego o 110 km Radomia.
Ujawnia to "Super Expressowi" Adam Pisarek (62 l.), jego były kierowca, który wykonywał takie kursy w 2009 i 2010 roku. - Jeździłem jak prywatna taksówka. Trzy, cztery razy w miesiącu. Odbierałem go też z imprez, więc nieraz wracałem nocą z tego Radomia - opowiada Adam Pisarek.
Jak mówi i przed świętami w 2009 roku na zlecenie szefa musiał zabrać jego córkę na zakupy na Stadion Dziesięciolecia.
Prywatne kursy pana dyrektora nie były jawne. Pisarek twierdzi, że na prośbę szefa opisywał wyjazdy do Radomia jako przejazdy po Warszawie. W końcu odmówił, bo jak mówi, zabrakłoby mu ulic w Warszawie. - Nie chciałem pisać nieprawdy i to był prawdziwy powód mojego zwolnienia - uważa Pisarek.
Wyrzucony kiedyś z hukiem z ośrodka sportu w Radomiu i znany z rozrzutności dyrektor Korcz, który rezyduje w gabinecie z ogromną plazmą, twierdzi, że powodem zwolnienia Adama Pisarka były oszczędności.
- Redukcja etatów - tłumaczy. A wożenie się do domu w Radomiu służbowym samochodem, którym powinien poruszać się jedynie w ramach swoich obowiązków? Jak często podróżował tak do Radomia?
- Tak często jak chciałem. No przepraszam, ja tam mieszkam - stwierdza oburzony. - Jechałem na dworzec, pociąg odwołany, co miałem zrobić? - pytał, po czym dodał przykłady imprez, na których zostawał do wieczora.
- Ja się nie będę włóczył pociągami po nocach. Wie pani, co się dzieje w pociągach? - dodaje. Zapewnia, że nie nadużywał służbowego samochodu.