Sławomir Pocztarski ps. Bóbr (85 l.), w powstaniu żołnierz kompanii "Żbik", i jego wnuk Rafał Sławomir Pocztarski (35 l.) to niezwykły duet! Łączy ich wyjątkowa więź, nie tylko to samo imię i nazwisko, lecz przede wszystkim wzajemne zrozumienie, fascynacja, akceptacja i duma.
- Ja we wszystkim chciałbym być taki jak dziadek - mówi szczerze Rafał Pocztarski. I nie ma w tym cienia patosu. - To on zaraził mnie optymizmem, nauczył kultury bycia i szacunku do ludzi. Przedwojenne wychowanie dziś niestety nie jest w cenie, ale imponuje mi, jak mój dziadek zachowuje spokój i dobre maniery nawet w trudnych sytuacjach.
Dziadek powstaniec, syn doradcy Stefana Starzyńskiego, kolega z podwórka Olgierda Budrewicza, sąsiad Władysława Bartoszewskiego, po wojnie inżynier i wciąż mieszkaniec Żoliborza, jest z kolei dumny z wnuka, że zawodowo poszedł w jego ślady. - Sam wymyślił taki kierunek nauki i jest teraz wybitnym elektronikiem! - zachwala.
Dla obu największą wartością w życiu jest rodzina. Podkreślają, że spotkań przy stole, rozmów, żartów i poważnych dyskusji nie da się niczym zastąpić. Ostatnio razem robili kajmakowe ciastka, jakie dziadek jadł w czasie wojny. Mają też swój rodzinny rytuał związany symbolicznie z Powstaniem Warszawskim.
- Rafał kiedyś przywiózł mi z Zakopanego świecę z symbolem Polski Walczącej. Do dziś, gdy się spotykamy przy stole, zapalamy ją, tylko na chwilę, żeby na długo starczyła. Symbolicznie. Za nas i za tych, których już nie ma - mówi Sławomir Pocztarski.
Rafał dodaje jeszcze jedną ważną naukę, którą otrzymał od dziadka: - To on nauczył mnie nie przejmować się drobiazgami. Pokolenie powstańców doskonale wie, że w życiu trzeba umieć odróżnić rzeczy ważne od błahostek, istotne problemy od pseudoproblemów, na które szkoda czasu i nerwów.
- Bo wolność jest dla człowieka najważniejsza! Inne rzeczy da się łatwiej lub trudniej pozyskać. Tę najważniejszą trzeba było sobie wywalczyć - puentuje "Bóbr".
Zobacz: WARSZAWA. Bulwary już gotowe!