Pijany chciał ukraść samochód. Zapytał policjantów o narzędzia
Wszystko wydarzyło na parkingu, który znajduje się przy ulicy Dominikańskiej na Mokotowie, niedaleko miejscowego kościoła. Policjanci otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonych przechodniów, że dwóch mężczyzn robi coś przy jednym z zaparkowanych tam samochodów. Mężczyźni mieli dziwnie i podejrzanie się zachowywać. Policjanci natychmiast udali się we wskazane miejsce i postanowili z ukrycia obserwować poczynania podejrzanych. Ich oczom od razu ukazało się dwóch mężczyzn, którzy stali przy aucie marki nissan pixo - samochód miał wybitą tylną szybę i otwartą maskę! Jeden z mężczyzn majstrował pod pokrywą samochodu, a drugi zaczepiał ludzi i pytał, czy nie mają klucza, bo on musi odkręcić akumulator. Ku rozczarowaniu mężczyzny, nikt klucza mu nie pożyczył, więc zdesperowany podszedł do nieoznakowanego radiowozu, w którym siedzieli policjanci!
Złodziej zapytał policjantów o klucz do odkręcenia akumulatora
Mężczyzna zapytał funkcjonariuszy, czy mają klucz "trzynastkę", bo chciałby odkręcić akumulator; zapytał też o kable do uruchomienia auta! Złodziej chciał także, by mundurowi pomogli mu w uruchomieniu auta. Dodał, że z kolegą chce odjechać tym samochodem. Zapewnił jednak policjantów, że autem będzie kierował jego znajomy, bo jest mniej pijany! Na dodatek mężczyzna trzymał w rękach kradziony panel od radia samochodowego. Wtedy policjanci okazali mężczyźnie policyjne legitymacje i zapytali, czyj jest samochód, do którego tak usilnie próbuje się dostać.
Policja o zatrzymaniu mężczyzn i przebiegu sprawy
- 48-latek oświadczył, że nie wie, do kogo należy samochód. Wyjaśniał, że auto stoi w tym miejscu od długiego czasu, bez tablic rejestracyjnych. Stwierdził, więc, że nie należy do nikogo. Dlatego postanowił przyjechać w to miejsce, żeby zabrać pojazd i trochę na nim zarobić. Zabrał ze sobą kolegę, z którym przyjechał autobusem. Po czym wszedł do nissana przez tylną, wybitą szybę, otworzył maskę, żeby sprawdzić akumulator, ale był wyładowany. Policjanci wylegitymowali go oraz jego 54-letniego kolegę. Obaj zostali zatrzymani i osadzeni w policyjnym areszcie. W toku dalszych czynności policjanci ustalili właściciela samochodu i przyjęli od niego zawiadomienie o przestępstwie. Na podstawie zebranego materiału 48-latek usłyszał zarzuty usiłowania kradzieży pojazdu oraz kradzieży panelu radia samochodowego, a kolega, który mu pomagał, został przesłuchany i zwolniony. Teraz o losie podejrzanego zadecyduje sąd, który może go skazać na 5 lat więzienia. Postępowanie w tej sprawie jest prowadzone pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów - poinformował kom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.