Warszawa. Bohaterska akcja strażników miejskich
Patrol funkcjonariuszy miejskich przejeżdżał Doliną Służewiecką w kierunku Wilanowa. W pewnym momencie na prawym pasie jezdni strażnicy zauważyli kobietę, która wchodziła przed nadjeżdżające auta, zmuszając je do gwałtownego hamowania. Funkcjonariusze podjęli interwencję.
– Wyglądało to tak, jakby ta osoba chciała rzucić się pod koła jadących aut. Włączyliśmy górne światła sygnalizacyjne, zatrzymaliśmy radiowóz i podeszliśmy do niej. Wzięliśmy ją pod ręce i sprowadziliśmy z jezdni, ale cały czas nam się wyrywała. Kiedy usłyszałem, jak krzyczy po ukraińsku, od razu pomyślałem, że jej zachowanie może mieć związek z wojną. Nie myliłem się – przekazał po interwencji insp. Grzegorz Piszczek.
Strażnicy próbowali rozmawiać z kobietą. Kontakt z nią był utrudniony, nie mówiła po polsku. Próbowali ją uspokoić, ale nic nie przynosiło zamierzonego skutku. Funkcjonariusze postanowili więc wezwać na miejsce pogotowie ratunkowe. Widać było bowiem, że 42-latka przeżywa jakiś dramat.
– Aby zrozumieć, co się stało, ratownicy skontaktowali się z tłumaczką. Po chwili rozmowy tłumaczka wyjaśniła, że kobieta jest 42-letnią Ukrainką i dowiedziała się właśnie o śmierci – w wyniku działań wojennych – swojej 20-letniej córki. Uznała więc, że nie ma po co dalej żyć – dodał insp. Piszczek.
Kobieta trafiła pod opiekę lekarzy.
Polecany artykuł: