Warszawa. Zniszczony Park Miniatur dalej straszy. Ale ma być czysty
Sprawę zniszczonego i zamienionego w dzikie śmietnisko Parku Miniatur poruszaliśmy już na łamach "SE" kilkakrotnie. W połowie sierpnia ktoś złożył zawiadomienie do sanepidu, jednak inspektorzy nie doszukali się zagrożenia sanitarnego. - Sprawa została przekazana Prezydentowi Warszawy - czytamy w piśmie z 24 sierpnia, które otrzymaliśmy w odpowiedzi na nasze pytania. Zwróciliśmy się więc do stołecznego ratusza. Jako przykład podaliśmy podobny problem z regularnie zaśmiecaną działką na Pradze-Północ. Urzędnicy co jakiś czas zlecają tam sprzątanie interwencyjne, a kosztami obciążają właściciela gruntu. - Straż Miejska zajmuje się tą sprawą. Prowadzi regularne patrole terenu, podejmowała próby kontaktu z właścicielami działki. Trwały przygotowania do skierowania sprawy na ścieżkę sądową. Miejskie interwencje przyniosły jednak rezultat – teren został uprzątnięty na zlecenie właściciela nieruchomości, a zebrane odpady oczekują na wywiezienie – napisał w piątek (8 września) Jakub Leduchowski, zastępca rzecznika prasowego ratusza.
Czy dzięki temu problem zniknie? Trudno nie odnieśc wrażenia, że to tylko chwilowe rozwiązanie, a Park Miniatur w niedługim czasie znów zostanie zaśmiecony. Urzędnicy tłumaczą, że mają związane ręce, bo teren nie należy do miasta. - Ta działka stanowi własność prywatną. Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakładają na właścicieli nieruchomości obowiązek uprzątania nieczystości. Jeżeli wymogi nie są dochowywane, to straż miejska może nałożyć mandat za bałagan. Jeżeli działka stanowi zagrożenie epidemiczne, do interwencji uprawniony jest też sanepid. W przypadku tego terenu sanepid nie uznał jednak swojej właściwości do zajęcia się sprawą - wyjaśnia Jakub Leduchowski.