Wczoraj ruszyły zapisy do specjalistów w instytucie na najbliższy kwartał. Jednak aby umówić się na wizytę, chorzy musieli przejść prawdziwą drogę przez mękę. Z samego rana pojawiło się tam ok. 500 osób.
- Przyszłam tu chwilę po godzinie 9, aby zapisać się do poradni osteoporozy. Już wtedy czekały prawdziwe tłumy - opowiada Monika Kacprzak (69 l.). Kobieta ma problemy z kręgosłupem. - Miałam szczęście, bo udało mi się zapisać do ulubionego specjalisty, ale musiałam czekać 5 godzin w niekończącym się ogonku - mówi. Jeszcze dłużej czekał pan Marek (53 l.), któremu po 7 godzinach udało się zapisać do okulisty.
Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście. Jak wspominają pacjenci, w kolejce zawrzało o godz. 11. - Wtedy ci z oczekujących, którzy chcieli zapisać się doinstytutu po raz pierwszy, usłyszeli, że mogą opuścić kolejkę, bo dla nich z pewnością nie wystarczy miejsc. Zostały tylko te dla pacjentów kontynuujących terapię, takich jak my - wspomina pani Monika. - To skandal, żeby tak świetny instytut był tak słabo wspierany przez państwo, a pacjenci tak upodlani - łapie się za głowę seniorka.
A co na to wszystko kierownictwo Instytutu Reumatologii? - Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom pacjentów, bo zapisy robimy raz na kwartał, nie raz na pół roku czy rok, jak inne poradnie specjalistyczne - mówi Joanna Komolka, rzecznik instytutu. - Tłok wynika głównie z tego, że pacjenci z innych przychodni są odsyłani do nas - dodaje i informuje, że zapisy prowadzone są też e-mailowo i telefonicznie, a wszelkie informacje można znaleźć na stronie internetowej, www.instytutreumatologii.pl w zakładce "Dla pacjentów" i odnośniku "Rejestracja do poradni specjalistycznej".