WARSZAWA: Czy to koniec remontu szpitala na Solcu?

Zarządzająca spółką Szpital Solec prezes Teresa Wiśniewska (48 l.) postawiła przed sobą ambitne zadanie. Po tym, jak NFZ poinformował o wypowiedzeniu umowy na niespełniający norm SOR, zobowiązała się go przebudować... w tydzień. Prace, rzekomo według przygotowanego przez wolontariuszy projektu, rozpoczęły się po południu 16 kwietnia. Dziś mają się zakończyć, choć jeszcze wczoraj po południu podziwiać można było szpachlujących ściany i układających kafelki robotników.

Prezes zapewnia, że remont zakończy się zgodnie z planem, więc o wynik kontroli NFZ jest spokojna. - To wymagane prawem minimum. Kwestia budowy kilku przegród - stwierdziła. Pytana o zarzucane wcześniej przez NFZ braki w sprzęcie, zapewnia, że wszystko jest na miejscu. Pracownicy twierdzą jednak, że prócz ścianek działowych, w które wstawić trzeba jeszcze drzwi, nic nowego się nie pojawiło. Jedyna różnica jest taka, że jutro kontrolerzy dostaną się na SOR nie wiodącym od wejścia głównego korytarzem, ale przez sam środek upstrzonego ptasimi odchodami podjazdu dla karetek.

Najkrótszy remont świata to niejedyny menedżerski majstersztyk pani prezes. Radni opozycji zainteresowali się właśnie wynoszącą 5 mln zł dotacją, którą przyznano placówce w ubiegłym roku. - Miała zostać przeznaczona na wymianę okien i modernizację instalacji - mówi Alicja Żebrowska, radna PiS, którą doszły słuchy, że niczego z tego nie zrobiono. Coś jest na rzeczy. Te inwestycje zapowiadały nie tylko władze szpitala, ale i sam dyrektor biura polityki zdrowotnej Dariusz Hajdukiewicz (52 l.). Prezes jednak twierdzi co innego. - To nie była dotacja na okna, tylko zwiększenie kapitału spółki - mówi Teresa Wiśniewska. A zarzuty kwituje krótko: - Od kiedy zarządzam szpitalem, placówka wychodzi na prostą.