Nie ma winnego
- Nie wiedzieliśmy o rozbiórce - wypaliła z rozbrajającą szczerością Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka dzielnicy. Urzędniczym zwyczajem umywa ręce i przerzuca odpowiedzialność na właściciela terenu i inspektora budowlanego.
Jednak mieszkańców, którzy w pożarze stracili dobytek całego życia, mało obchodzą urzędnicze przepychanki.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Spłonął nasz dom, a burmistrz nie chce nam pomóc
- Widać, jak się nami interesują i jak bardzo przejęli się naszym losem - załamuje ręce Piotr Barwiński (25 l.). Oni nie mogą się ze sobą dogadać i jak zwykle nie ma winnego, ale to my na tym cierpimy - dodaje zrezygnowany.
Będzie kolejne spotkanie
Dziś pogorzelcy z ul. Kokosowej mają usłyszeć od wiceburmistrza Andrzeja Bittela, konkretne propozycje mieszkaniowe. "Super Express" sprawdzi, jak urzędnik wywiąże się z obietnicy, którą złożył ludziom.