Warszawa: Dramatyczny wypadek w miejskim autobusie. Kobieta zasłabła i runęła na podłogę

Było około godziny 9 rano, gdy strażnicy miejscy jadący ulicą Żwirki i Wigury w rejonie Rokitnickiej zauważyli autobus miejski linii 128, który stał z włączonymi światłami awaryjnymi. Obok pojazdu stała zaś grupka osób i nad kimś się pochylała. Mundurowi nie czekali i natychmiast podjechali, by sprawdzić, co się stało. Okazało się, że na ziemi leży młoda kobieta. Z relacji kierowcy autobusu wynikało, że nagle zasłabła i straciła przytomność. Wtedy też upadła na podłogę pojazdu i mocno uderzyła się w tył głowy.

Na miejsce po kilku chwilach dotarła karetka pogotowia, ale wcześniej w obecności strażników miejskich pasażerka odzyskała przytomność. - Funkcjonariusze monitorowali czynności życiowe poszkodowanej do przyjazdu karetki. Kilka minut później kobieta została przekazana ratownikom - przekazuje rzecznik stołecznej straży miejskiej.

To kolejny podobny przypadek

Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że młody mężczyzna nagle stracił przytomność na stacji metra Kabaty. 25-latek upadł na peron, nie mógł złapać oddechu, a z braku tlenu zsiniał. Mężczyzna był bliski śmierci, doszło do zatrzymania akcji serca. Pasażerowie nie udzielili jednak pomocy młodemu człowiekowi, bo myśleli, że ten jest pijany. Ktoś wezwał jedynie straż miejską do "nietrzeźwego mężczyzny". Strażnicy w ostatniej chwili uratowali życie młodego człowieka. Konieczne było użycie defibrylatora. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie trwa walka o jego życie.