O tym, że Marcin Włodarski od 2 września nie daje znaku życia, poinformowała policję cztery dni po zaginięciu jego żona. Od tamtej pory funkcjonariusze szukali 41-latka i prosili o pomoc w mediach. Wiadomo było jedynie, że feralnego dnia dziennikarz TVP wyszedł rano z domu na Ursynowie i pojechał do pracy, z której już nie wrócił. Mundurowym udało się odnaleźć dziennikarza w czwartek rano. - Mężczyzna jest cały i zdrowy. Ma zapewnioną opiekę, jesteśmy w kontakcie z jego rodziną. Bardzo dziękujemy za pomoc w poszukiwaniach - powiedziała podinsp. Magdalena Bieniak z mokotowskiej policji.
Zobacz też: Warszawa: cyrkowcy zawitali do stolicy
Tajemniczość tłumaczyła dobrem rodziny pracownika TVP
Funkcjonariuszka nie chciała jednak zdradzić, w jakich okolicznościach znaleziono 41-latka. Tajemniczość tłumaczyła dobrem rodziny pracownika TVP.Jednak jak podaje "Rzeczpospolita", Marcina Włodarskiego około godz. 9 zauważyli przechodnie. Mężczyzna leżał na chodniku przy ul. Wołoskiej i wzywał pomocy. Te informacje potwierdza również dyżurny pogotowia. - Mieliśmy wezwanie do mężczyzny na ul. Wołoskiej przy skrzyżowaniu z ul. Rzymowskiego. Miał niedowład nóg. Został odwieziony do szpitala - mówi pracownik Informacji Pogotowia Ratunkowego. Marcinie, życzymy szybkiego powrotu do formy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail